Manipulacja czy reklamowy majstersztyk? To pytanie musi sobie zadać każdy, kto widział telewizyjną reklamę połączeń międzymiastowych Telekomunikacji Polskiej SA. Znana spikerka telewizyjna obwieszcza w nim, że zgodnie z decyzją ministra łączności 1 lipca zmieniają się zasady połączeń. Ogłasza, że po zerze będziemy wykręcać czterocyfrowy kod operatora z którego usług chcemy skorzystać, i podaje jeden z nich - ten należący do Telekomunikacji...

Do uruchomienia konkurencyjnych wobec TP SA usług międzymiastowych przygotowują się jeszcze trzy inne firmy. Nie będą jednak mogły jednak zaoferować swoich usług już w lipcu - z powodu przeciągających się uzgodnień z Telekomunikacją. O uczciwości zachowania TP SA konkurencyjni operatorzy - Niezależny Operator Międzystrefowy, Netia i Energis - nie chcą mówić. Po rozmowach z ich przedstawicielami można jednak odnieść wrażenie, że właściwszym słowem na określenie reklamówki byłaby „perfidia”. „Formułowanie, że zgodnie z decyzją regulatora jesteśmy zmuszani do wybierania jednego prefiksu, jest pewną nieuczciwością” – powiedziała rzeczniczka Netii Jolanta Ciesielska. „Ja musiałem ją dwa albo trzy razy przesłuchać bo wrażenie jest takie, że według ministra – bo to minister zarządza – chodzi o numer 1033 czyli prefiks należący do TP SA” – dodał prezes Energis, George Makowski. Władze Telekomunikacji odrzucają oskarżenia: „Niektórzy mogą to tak odczytywać. My podajemy prawdziwe informacje” – odpowiada na zarzuty konkurencji prezes TP SA Paweł Rzepka. Przed zaskarżeniem reklamówki broni tylko jedno zdanie: wyjaśnienie, że podawany w niej numer należy do Telekomunikacji. Wysłuchawszy opinii prawników, niezależni operatorzy kapitulują: „Na taką kampanię można sobie pozwolić gdyż to sformułowanie jednak jest” – powiedziała Ciesielska. Sprawy teoretycznie nie ma, niesmak pozostaje.

foto RMF

12:00