Jedna z najbardziej osławionych i prześladowanych przez awarie radzieckich atomowych łodzi podwodnych, K-19, już wkrótce zostanie "pocięta na żyletki". Okręt, zbudowany w 1960 roku, był pierwszą tego typu jednostką, wyposażoną w głowice jądrowe.

W Śnieżnogorsku pod Murmańskiem, w stoczni, gdzie zostanie przeprowadzone złomowanie łodzi, żegnali się z nią członkowie załogi z różnych lat.

K-19, którą marynarze pieszczotliwie nazywali „Hiroszimą” stała się sławna na początku lat 60. Trzeciego lipca 1961 roku podczas patrolowania północnego Atlantyku, na okręcie doszło do katastrofy. W wyniku uszkodzenia systemu chłodzenia najprawdopodobniej o mało nie eksplodował reaktor atomowy. O tym wypadku, w którym zginęło 8 ludzi, Amerykanie nakręcili niedawno film.

10 lat później w 1972 roku, w pożarze na pokładzie K-19 zginęło 28 ludzi. W międzyczasie było mnóstwo różnych awarii. Mimo to łódź dopiero w 1990 roku zakończyła służę w radzieckiej flocie i została odholowana na Półwysep Kolski, na cmentarzysko atomowych okrętów podwodnych.

Teraz zdecydowano, że zostanie złomowana, gdyż Amerykanie dali na to pieniądze. W stoczni pod Murmańskiem 15 członków załogi okrętu, którzy służyli na jego pokładzie w różnych latach żegnało się z nim po raz ostatni.

23:20