Poseł Andrzej Jagiełło podejrzany w tzw. aferze starachowickiej, który przez 11 godzin składał wyjaśnienia w Prokuraturze Okręgowej w Kielcach, pozostanie na razie na wolności. O losie posła prokuratura zdecyduje do końca tygodnia.

Kiedy po 11 godzinach zeznań, poseł Jagiełło pojawił się w drzwiach dziennikarze zasypywali go pytaniami. Nie uzyskali jednak na nie odpowiedzi.

Na pytanie, czy nadal obawia się aresztu odpowiedział tylko: Wszystkiego trzeba się obawiać. Adwokat Jagiełły uspokajał: Widzicie państwo, że pan poseł wyszedł w dobrym nastroju i nie ma mowy o aresztowaniu.

Jak mówi rzecznik prokuratury Bogdan Karp, nie jest to jeszcze przesądzone: Kwestia zmiany środka zapobiegawczego na ewentualne tymczasowe aresztowanie nie była dzisiaj rozważana. Ta kwestia zostanie rozstrzygnięta do końca tygodnia - uważa prokurator.

Jak dodał, prokuratura ma możliwość bezterminowego korzystania ze zgody Sejmu na aresztowanie posła.

Na razie nie wiadomo, czy to zeznania posła oddaliły groźbę aresztu. Były one jednak według prokuratury obszerne i szczegółowe. Dziś Jagiełło nie będzie już przesłuchiwany, możliwe natomiast, że dziś w prokuraturze stawi się były baron SLD, poseł Henryk Długosz, a jego przesłuchanie zacznie się od postawienia mu zarzutu utrudniania śledztwa w sprawie starachowickiej.

08:00