Resort pracy szykuje ustawę o tzw. pracownikach domowych, czyli gosposiach - informuje "Gazeta Wyborcza". Nowe zapisy prawne mają zachęcić 150 tys. osób pracujących jako gosposie do legalizacji zatrudnienia.

Ministerstwo Pracy opracowuje ustawę o tzw. pracownikach domowych. Chodzi o osoby, które gotują, sprzątają, a także pomagają w opiece nad osobami starszymi. Resort szacuje, że jego ustawa obejmie 120-150 tys. osób, które dziś w większości pracują na czarno.

Zgodnie z planami resortu, każda gosposia musiałaby się zarejestrować w urzędzie pracy. Jeżeli nie ma zbyt dużego doświadczenia w pracy, państwo pomoże jej w szkoleniu. Osoby zainteresowane pomocą podpisywałyby z gosposią umowę i - oprócz pensji na rękę - płaciłyby za nią zryczałtowany podatek i składki na ubezpieczenie zdrowotne, wypadkowe i fundusz pracy. Dokładna wysokość podatku i składek ma być ustalona z ministrem finansów. Składka emerytalna i rentowa mogłaby być płacona dobrowolnie.

Cały ryczałt pracodawca przelewałby na specjalne konto urzędu pracy. I dalej to pośredniak wyliczałby, dzielił i przekazywał część pieniędzy do ZUS, a część do urzędu skarbowego. Pracodawca nie musiałby więc nigdzie biegać. Gosposi też - poza podpisaniem umowy - nic by nie interesowało. Nie musiałaby odwiedzać żadnego urzędu.

Kolejny ambitny plan rządu


To nie pierwsze pomysły państwa na ograniczenie szarej strefy. W ubiegłym roku ministerstwo ogłosiło, że chce wprowadzić nowy rodzaj umowy - o tzw. pracę dorywczą - dla niań, pomocy domowych i opiekunów osób starszych.

W Polsce jest ok. 200 tys. niań. Rząd liczy, że w ciągu kilku lat uda mu się wyciągnąć z szarej strefy nawet 50 tys. kobiet opiekujących się dziećmi.