Zagraniczne firmy bez skutku czekają na pozwolenia na budowę farm morskich - donosi "Puls Biznesu". Chętnych jest bowiem więcej niż miejsc, a dostępne lokalizacje trafiają głównie do polskich firm.

Nic dziwnego, że firmy zagraniczne, które też licznie ubiegają się o pozwolenia na budowę farm morskich na Morzu Bałtyckim, czują się dyskryminowane - zauważa Arkadiusz Sekściński z Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

Budowa farm morskich wymaga doświadczenia i technologii. Zagraniczne firmy je mają. Polskie, co naturalne, jeszcze nie - zauważa Jarosław Pole ze Stowarzyszenia Energii Odnawialnej. Jest on jednocześnie odpowiedzialny za rozwój projektów morskich w EDP Renewables Polska.

Na razie zagraniczne firmy cierpliwie czekają na swoją kolej. Wiele z nich zgłosiło resortowi transportu po kilka projektów, ale często blokuje je resort rolnictwa - jedno z kilku ministerstw opiniujących wnioski. Firmy płacą i czekają. Bez końca czekać jednak nie będą. W końcu wycofają się z polskiego rynku - przewiduje Sekściński.