Spóźnione pociągi, korki na wielu drogach, strajki, pikietowanie urzędów, szpitali czy biur poselskich - tak od samego rana wygląda dziś Śląsk. Rozpoczął się tam "regionalny dzień protestu" zorganizowany przez Solidarność, ale popierany też przez inne związki zawodowe.

Życie mieszkańców Śląska, ale także tych, którzy wybierają się tam pociągiem czy samochodem nie jest dziś łatwe. Okrzyki protestujących słychać bowiem w wielu miastach regionu – w kilkunastu z nich blokady rozpoczęły się już o 6 rano.

Właśnie wtedy kolejarze zablokowali największy polski węzeł kolejowy w Tarnowskich Górach. Zablokowany był również dworzec w Katowicach. Co najmniej kilkadziesiąt pociągów, które rano jechały przez Śląsk, będzie mieć gigantyczne opóźnienia.

Protesty objęły także wszytkie najważniejsze drogi krajowe i wojewódzkie, m.in. „jedynkę” w Siewierzu, drogę nr 86 w Tychach, a także wyjazd z autostrady A-4 w Rudzie Śląskiej. Blokowane było także katowickie rondo, najważniejszy węzeł komunikacyjny w mieście. Grupa związkowców co chwilę wchodziła na tory tramwajowe. Powodowało to spore utrudnienia w ruchu, nie tylko tramwajów, ale także samochodów.

Blokowano także centra kilku innych śląskich miast: Częstochowy, Tychów, Rybnika i Bytomia.

Policja jeszcze przed protestami zapowiedała, że będzie reagować na łamanie prawa, ale użycie siły miało być ostatecznością. Do ostateczności nie doszło. Wszytkie protesty przebiegały spokojnie.

Strajk w śląskiej służbie zdrowia rozpoczął się o 10. Przez 2 godziny w niektórych szpitalach i przychodniach przyjmowani byli pacjenci jedynie w stanach zagrożenia życia. W innych placówkach personel ograniczył się do czarnych ubrań.

Protestuje również dolnośląska służba zdrowia

Związkowcy mówią, że chcą, aby ten protest zauważyła cała Polska. Może strona rządowa zauważy w końcu te problemy i podejdzie do tego w sposób odpowiedzialny - mówił jeden z działaczy związkowych.

Z protestującymi i mieszkańcami Śląska rozmawiał Marcin Buczek. Posłuchaj relacji:

Foto: Marek Adamik RMF Katowice

15:30