Władze Cypru oficjalnie zwróciły się do Unii Europejskiej o pożyczkę na ratowanie swego systemu bankowego. Władze w Nikozji muszą do końca miesiąca znaleźć prawie dwa miliardy euro, by wspomóc drugi co do wielkości bank - Cyprus Popular Bank, najbardziej obciążony greckimi obligacjami. Cypryjczycy zabiegają też o pomoc Rosji.

Dotychczas Cypr bardzo powściągliwe podchodził do możliwości wystąpienia o pakiet ratunkowy z uwagi na twarde warunki, z którymi może być związana pomoc. Do zmiany postawy zmusiły ten kraj coraz większe kłopoty cypryjskich banków, które są pochodną greckiego kryzysu.

Zgodnie z wymogami stawianymi przez nadzór bankowy, Cypr musi do końca czerwca znaleźć 1,8 mld euro na dokapitalizowanie swego drugiego co do wielkości banku Cyprus Popular Bank, który jest najbardziej obciążony greckimi obligacjami.

Także w poniedziałek agencja Fitch obniżyła rating Cypru do poziomu śmieciowego, podając jako powód sumę, jaka będzie potrzebna na ratowanie cypryjskich banków. Dwie inne agencje ratingowe - Moody's i Standard & Poor's - już wcześniej obniżyły notowania Cypru do poziomu śmieciowego.

Cypr utracił możliwość zdobywania środków finansowych poprzez sprzedaż obligacji, gdyż na rynku wtórnym rentowność emitowanych przez niego walorów znacznie przekracza 10 procent. Uniknął jednak w ubiegłym roku bankructwa, zaciągając w Rosji kredyt w wysokości 2,5 mld euro.

Także teraz Cypr może liczyć na kolejną pożyczkę od tego kraju. W połowie czerwca rosyjski bank centralny oświadczył, że jest gotowy przekazać do 5 mld euro.

Tamtejszy rząd tłumaczy, że celem pomocy unijnej jest zmniejszenie zagrożeń dla państwowej gospodarki.

Na Cyprze, który przyciąga zagraniczne firmy 10-procentowym podatkiem od przedsiębiorstw, zarejestrowane są wielkie rosyjskie koncerny naftowe, metalurgiczne i inne, które część swych środków zdeponowały w miejscowych bankach.