Dlaczego przetarg na wyposażenie irackiej armii wygrał Nour i dlaczego nie mógł wygrać Bumar? Najprostsza i najbardziej oczywista odpowiedź brzmi: bo nie mogło być inaczej. Tak przynajmniej uważa Grzegorz Hołdanowicz, redaktor naczelny miesięcznika "Raport".

Nour ma powiązania z firmami jordańskimi, a przede wszystkim, już teraz jest obecny w Iraku. I to jest chyba kluczowe - okazuje się bowiem, że już w trakcie przetargu zmieniono kryteria oceny ofert. Na pierwsze miejsce – przed wartość techniczną i cenę – wstawiono dotychczasowe osiągnięcia.

Trzeba pamiętać, że Nour jest obecny w nowym Iraku od samego zakończenia działań i we wrześniu ubiegłego roku już zdobył kontrakt na budowę systemu ochrony pól naftowych - mówi Grzegorz Hołdanowicz, naczelny "Raportu" i współpracownik prestiżowego "Jane's Defence Weekly".

Poza tym, oferta Bumaru nie przewidywała udziału w kontrakcie irackich podwykonawców, a wg. Hołdanowicza, chciano za wszelką cenę otworzyć furtkę firmom, jeśli nie irackim, to z bardzo silnymi związkami irackimi, czy arabskimi.

Dlaczego więc Bumar nie zachował się podobnie jak Nour? Hołdanowicz podkreśla, że ofertę przygotowano zgodnie z wytycznymi resortu skarbu, który kontroluje firmę. Złożono więc ofertę niemal całkowicie polską, m.in. właśnie dlatego droższą od konkurencji.

Bumar mógł obniżyć ceny, korzystając z azjatyckich podwykonawców, z którymi przedsiębiorstwo robi interesy. Wtedy nie byłaby to już jednak oferta polska, a takiej chcieli politycy...

18:25