Transport odpadów nuklearnych, które po przetworzeniu we Francji zostały odesłane do Niemiec dotarł do celu - starej kopalni soli w Gorleben, w Dolnej Saksonii. Po doświadczeniach ostatnich dwóch dni, kiedy pociąg wiozący odpady wielokrotnie musiał stawać, gdyż tory blokowali ekolodzy, dziś policjanci zrobili wszystko by nie dopuścić do kolejnych przestojów.

Konwój z niebezpiecznym ładunkiem wyruszył cztery dni temu. Do jego ochrony zmobilizowano ponad piętnaście tysięcy policjantów. Transportowi od początku towarzyszyły protesty przeciwników energii nuklearnej. Policja i siły specjalne cały czas odpierały ich ataki. W starciach ucierpiało kilkadziesiąt osób. Na pewien czas przejazd pociągu został wstrzymany, po tym jak kilkanaście osób przykuło się do torów kolejowych. Wczoraj wieczorem, w Dannenbergu w północnych Niemczech, atomowe śmieci przeładowano z pociągu do specjalnych ciężarówek. Trasa ich przejazdu była szczelnie obstawiona przez policję. Samochodom towarzyszyła eskorta pojazdów opancerzonych a cały obszar patrolowały z powietrza trzy policyjne helikoptery. Miejsca, gdzie droga przebiegała przez las patrolowała policja konna. Przed samym wjazdem na składowisko w Gorleben policjanci utworzyli żywy mur. Koszt całej operacji

wyniósł, według szacunków dolnosaksońskiego MSW, 110 mln marek.

Był to pierwszy transport odpadów nuklearnych z Francji do Niemiec od czterech lat. W 1998 roku przewóz odpadów radioaktywnych między tymi dwoma krajami został wstrzymany ponieważ odkryto, że niektóre z kontenerów były nieszczelne. Wywołało to oburzenie ekologów i przerażenie mediów. Zarówno cztery lata temu, jak i teraz chodziło o odpady z nadreńskich elektrowni jądrowych, które przetwarzane są we Francji i odsyłane z powrotem do niemieckich ośrodków składowania odpadów nuklearnych w Nadrenii. W Niemczech, gdzie wciąż pracuje dziewiętnaście elektrowni jądrowych, nie ma ani jednego ośrodka utylizacji odpadów atomowych.

foto EPA

11:15