We Włoszech masowo sprzedają się aplikacje na smartfony, które - jak zapewniają sprzedawcy - ostrzegają rzekomo przed wstrząsem sejsmicznym. Kilka tygodni temu w regionie Emilia-Romania, ziemia zatrzęsła się aż dwa razy.

Aplikacje są nic nie warte - ostrzegają specjaliści, którzy przyznają, że zdumieniem obserwują boom na "niezawodne" technologiczne nowinki, reklamowane jako sposób na ocalenie życia. Z internetu można ściągnąć aplikacje, które - według wyjaśnień - wysyłają na smartfona ostrzeżenie, przed trzęsieniem ziemi. Inne "przewidują" kataklizm w dłuższej perspektywie.

Alarm, sejsmograf, shake...

Aplikacja "Alarm - trzęsienie ziemi" kosztuje 1,5 euro i - jak wyjaśniają sprzedawcy - "wyczuwa" nadchodzące fale sejsmiczne, o których informuje posiadacza telefonu. Program za 80 centów ma gwarantować bezpieczną noc i obudzić, gdyby nadchodził kataklizm. Dodatkowo zamienia on ekran telefonu w latarkę i w ten sposób pomaga w ucieczce.

Inna oferta dla posiadaczy smartfonów to osobisty "sejsmograf" , mierzący wstrząsy sejsmiczne i informujący o sile trzęsień w innych częściach świata. Jeden z takich programów ma nazwę "Shake"( wstrząs).

Sejsmolodzy przypominają, że nie można ze stu procentową pewnością przewidzieć trzęsienia ziemi. Nie ma urządzeń wyposażonych w "szósty zmysł" - podkreślają.