Nie UFO, a przeprosiny męża. Rozwiązano tajemnicę olbrzymiego napisu, jaki kilka dni temu pojawił się na polu uprawnym w angielskim hrabstwie Oxforshire.

Jeszcze chyba nikt ten sposób nie zabiegał o względy żony. Farmer Murray Graham narysował na polu imię swej partnerki - Sue. Przypieczętował to wcale nie tak małym krzyżykiem, co w języku pisanym oznacza na Wyspach Brytyjskich całusa.

Zrobił to za pomocą traktora wyposażonego w system GPS. Zaprogramował go w ten sposób, by spryskując nawozem pole, powstały stumetrowe litery.

Brytyjczyk poprosił także swego syna, który jest pilotem helikoptera, by sfotografował z powietrza jego dzieło, po czym wręczył fotografię żonie w ramach przeprosin.

Nie wiadomo, co dokładnie pan Graham przeskrobał, ale jak donoszą brytyjskie media, miał zachowywać się gburowato i unikać obowiązków domowych.

Zanim jednak przeprosiny zostały przyjęte, napisem zainteresowała się załoga policyjnego helikoptera. Za pomocą oficjalnego konta na Twitterze usiłowano znaleźć tajemniczego kaligrafa. Portale internetowe zawrzały teoriami spiskowymi, łącznie z tymi o UFO. Autor i przeznaczenie napisu okazali się jednak bardziej przyziemni.

(j.)