Wigilijna kolacja w perspektywie savoir-vivre’u to takie samo przyjęcie jak każde inne. O tych powiedzieliśmy w mijającym roku już stosunkowo dużo. Każdego, kto będzie chciał przypomnieć sobie wiadomości chociażby nt. przygotowania stołu zachęcam do przeczytania poprzednich wpisów.

W różnych domach różnie przygotowuje się wigilijne spotkanie. U jednych to kilkudaniowa kolacja, która zaczyna się od przystawki, po której następuje zupa i danie główne, a kończy się słodkim deserem, u innych to serwis a la polonaise, "po polsku", a więc z półmiskami pełnymi potraw, ustawionymi na środku stołu, z których każdy nakłada sobie według uznania. W każdej sytuacji pamiętajmy o naszym sąsiedzie przy stole, by to najpierw jemu zaproponować nałożenie sobie kolejnej potrawy, a potem dopiero obsłużyć siebie.

Przed samą kolacją warto wziąć udział w przygotowaniach: w gotowaniu, w sprzątaniu, w strojeniu domu. Każdy znajdzie coś dla siebie. Proszę spróbować potraktować to nie jako przymus czy smutny obowiązek, ale jako zabawę integracyjną. I to rada dla wszystkich: dla młodszych i dla starszych. Dla mam, które często nie chcą pozwolić dzieciom postroić pierników czy choinki, "bo będzie krzywo", "źle". Niech będzie!. I dla dzieci, które czasem zapominają (lub jeszcze nie wiedzą), że każda budowa musi mieć swojego kierownika...

Życzenia

Życzenia przy stole wigilijnym najczęściej towarzyszą łamaniu się opłatkiem. Jakie powinny być? Szczere, prawdziwe i prosto z serca. Nie brnijmy w utarte regułki, powiedzmy coś od siebie. Jeśli wiemy, że nasz brat jest szalenie zapracowany i zagoniony - życzmy mu spokoju. Jeśli nasza siostra marzy o wielkiej miłości - winszujmy jej właśnie tego.

Jeśli do stołu zasiadamy z kimś, za kim mimo wszystko nie przepadamy, spróbujmy tego nie okazywać. Postarajmy się być mili, uprzejmi albo chociażby neutralni w stosunku do kogoś takiego. Przecież oprócz nas przy stole gromadzi się jeszcze cała rodzina, która nie musi ponosić konsekwencji naszych złych relacji z innymi. Wiem, że to nie jest proste. Ale wiem też, że w święta o pewne rzeczy jest łatwiej.

Prezenty

Po otrzymaniu prezentu najlepiej od razu go otworzyć i ucieszyć się jego zawartością. Jeśli ktoś nie trafił w nasz gust i nie wręczył nam wymarzonych perfum czy zegarka, o którym śniliśmy przez cały rok, nie dajmy tego po sobie poznać. Przypomnijmy sobie wtedy, że w dawaniu prezentów najważniejsze jest samo obdarowywanie drugich osób, które jest dowodem pamięci o innych.

Najlepiej jest prezent dopasować do drugiej osoby, nawiązać nim do jej zainteresowań i pasji lub gustu. Z tym trzeba jednak uważać. Kupowanie książek bibliofilowi czy zagorzałemu czytelnikowi to zabieg dość ryzykowny. Może się okazać, że ktoś od dawna dany tytuł posiada. W takich sytuacjach najlepiej jest przeprowadzić odpowiednio wcześnie mały wywiad: podpytać np. partnera osoby, którą chcemy obdarować o to, o czym ta marzy (w tym roku takie pytanie, chyba zresztą nie po raz pierwszy, zadałem mamie mojej chrześnicy) lub przeprowadzić dyskretną rozmowę z samym zainteresowanym. Problemu nie ma, gdy drugą osobę znamy naprawdę dobrze i od dawna.

Często mówi się o tym, że prezent nie powinien mieć wartości wymiernej, użytkowej. W ślad za tym mąż żonie nie powinien podarować żelazka czy sokowirówki, ale raczej perfumy lub biżuterię. Myślę, że to również powinniśmy uzależnić od osoby, której prezent chcemy wręczyć.

A jakich prezentów na pewno nie wybierać? Nie powinniśmy dawać komuś rzeczy, które sami otrzymaliśmy jako prezent i w ten sposób się ich pozbywać. Po wtóre, prezent nie powinien być przytykiem czy napomnieniem. Podarowanie komuś, kogo uważamy za nieobytego i niekulturalnego książki o savoir-vivrze nie będzie najlepszym rozwiązaniem (swoją drogą, jak taką lekturę komuś takiemu podsunąć to temat na osobną notatkę). Nie powinno się też wręczać prezentów zbyt osobistych. Drogie panie, krawat czy poszetka to dla wielu panów część ich zaczarowanego męskiego świata, który z pieczołowitością stwarzają. Tego typu podarunek byłby w pewnym sensie wtargnięciem na to ich poletko. Mówiąc najprościej: prezent nie powinien przekraczać granicy prywatności.

* * *

Pisałem tę notatkę siedząc na lotnisku w Krakowie. Leciałem do Gdańska, gdzie dla pewnej firmy miałem poprowadzić wykład o różnicach kulturowych w etykiecie w biznesie. Po ośmiu godzinach czekania, lot w końcu odwołano, bo mgła była tak gęsta, że - gdyby wypełniła również halę odlotów - nie widziałabym, kto koło mnie siedzi. Mimo to uśmiechałem się i wciąż się uśmiecham do monitora,  a przez to i do Państwa na myśl o zbliżającej się Wigilii, o świętach, o prezentach. Mam nadzieję, że Państwo też się uśmiechacie i że tacy będziecie przez całe Święta i Nowy Rok. Uśmiechnięci. Tego Państwu życzę.