Tomasz Skory: Dlaczego polskiej policji nie udało się dzisiaj, to co udało się ukraińskim milicjantom – to zatrzymanie gangsterów uciekających przez potężny kawał Europy?

Zbigniew Sobotka: Bo taką przyjęliśmy taktykę.

Tomasz Skory: Że sprzedamy to im?

Zbigniew Sobotka: Nie. Taką taktykę, że uchronimy życie zakładniczek, bo to była najwyższa cena.

Tomasz Skory: Ale Ukraińcy uchronili życie zakładniczki.

Zbigniew Sobotka: Ale napad miał miejsce pod Hanowerem. Przejechano ponad kilkaset kilometrów do granicy polskiej i też Niemcy nie zastosowali blokady, ponieważ uznali, że najbardziej stosowną decyzję będzie chronienie zakładniczek i pozwolenie tym bandytom na przejazd przez granicę.

Tomasz Skory: Myśli pan, że Ukraińcom było łatwiej, ponieważ koło równego mieli już tylko jedną zakładniczkę i że byli zmęczeni?

Zbigniew Sobotka: To jest także taktyka – wzięcie bandziorów na zmęczenie. Oni cały czas byli obserwowani, cały czas byli pod nadzorem, cały czas byli ścigani przez Centralne Biuro Śledcze, przez grupę antyterrorystyczną, cały czas byli pod nadzorem śmigłowca. Oni w końcu musieli pęknąć.

Tomasz Skory: Ja rozumiem, że byli obserwowani i byli pod nadzorem. To skąd takie dwojenie się i trojenie tych porywaczy. Przez pół dnia mieliśmy do czynienia z informacjami o trzech informacjach, potem policja zaczęła informować, że jest ich tylko dwóch, a pół godziny temu sprostowano, że jest ich jednak trzech.

Zbigniew Sobotka: Panie redaktorze, to pan miał taką informację.

Tomasz Skory: Informacje pochodziły z policji i ręczyła za nie rzeczniczka ministra pani Hytrek.

Zbigniew Sobotka: Od godziny 13, kiedy informacje przekazano mi po raz pierwszy miałem inforamcje o trzech porywaczach i o dwóch zakładniczkach. Taką wersję znam, innej nie znam.

Tomasz Skory: Fakty są takie panie ministrze, że porywacze po napadzie na bank koło Hanoweru przejechali ponad 1000 km, z czego większość w Polsce i nie zostali zatrzymani. Przeciwnie, policja torowała im drogę. Czy myśli pan, że to dobrze wygląda w statystykach policyjnych?

Zbigniew Sobotka: Liczy się skuteczność. Co by pan powiedział i co powiedziałoby polskie i niemieckie społeczeństwo, gdybyśmy podjęli nieudaną próbę i zginęłyby te kobiety, te zakładniczki?

Tomasz Skory: To na czym polega sukces Ukraińców?

Zbigniew Sobotka: Sukces polega na tym, że po ponad dwudziestu godzinach jazdy zdeterminowani zostali zatrzymani.

Tomasz Skory: Ale jak zatrzymani, pędzili przecież tak jak w Polsce – 150-170 kilometrów na godzinę.

Zbigniew Sobotka: Zostali zatrzymani, wiedzieli już, że są obserwowani od początku i że im się nie odpuszcza. Szanse ich maleją. W związku z czym zostali zatrzymani. W pewnym momencie wymienili zakładniczkę na policyjnego negocjatora. Po czym, po krótkiej wymianie zdań poddali się.

Tomasz Skory: Według naszych informacji, po zatrzymaniu się pierwszym sukcesem Ukraińców było uzyskanie kontaktu z porywaczami, czyli po prostu wręczenie im telefonu komórkowego. W Polsce podejmowano próby kontaktowania się z nimi?

Zbigniew Sobotka: Nie było takich prób, bo nie było takich możliwości.

Tomasz Skory: Nie próbowaliśmy nawet ich zatrzymać?

Zbigniew Sobotka: Były przygotowane zasadzki. Przez jedną przejechaliśmy, bo poleciliśmy odpuścić, bo wjeżdżali na bardzo dużej prędkości przy bardzo dużym ruchu i nie było gwarancji bezpieczeństwa dla ludzi znajdujących się na drodze i nie było gwarancji dla zakładniczek, które znajdowały się w samochodzie.

Tomasz Skory: A od kogo w podobnych wypadkach zależy decyzja o zatrzymaniu się?

Zbigniew Sobotka: Generalnie od komendanta głównego, ale w takich sprawach konsultuje się oczywiście z ministrem spraw wewnętrznych.

Tomasz Skory: Czyli jest to decyzja polityczna?

Zbigniew Sobotka: Świadomie podjęliśmy taką decyzję.

Tomasz Skory: Czy to jest decyzja podobna do tej jaką podjęli Czesi, którzy po tym, jak się dowiedzieli, że trwa taki pościg zamknęli granicę? My zachowaliśmy się podobnie – umożliwiliśmy przestępcom tranzyt przez Polskę.

Zbigniew Sobotka: Nie znam tego przypadku zamknięcia granicy. Współpracowaliśmy bardzo dobrze z policją niemiecką, bardzo dobrze z milicją ukraińską i dzięki tym negocjacjom otworzyliśmy granicę polską dla pościgu niemieckiego i w taki sam sposób postąpili Ukraińcy dla pościgu, który organizowała polska policja.

Tomasz Skory: Moim zdaniem ,jedyny sukces o jakim może mówić polska policja, to - jak to określa rzecznik Komendy Głównej – natychmiastowe przejęcie tej zakładniczki, która pojęła ryzykowną dość ucieczkę. Tyle że na zdjęciach pokazanych przez telewizję, wygląda to nieco inaczej – kobieta schowana na stacji benzynowej za dystrybutorem macha na policję, wzywa ją. Policjanci nie podjeżdżają. Ona sama podbiega do radiowozu i dopiero oni „ofiarnie” otwierają drzwi i ona wskakuje do radiowozu.

Zbigniew Sobotka: Sama ich obecność na stacji benzynowej spowodowała to, że bandyci nie wyszli z samochodu, nie podjęli próby nakłonienia jej z powrotem do wejścia. Oni wiedzieli, że mogą być snajperzy wyborowi, którzy na nich czekają – grupa antyterrorystyczna. Dlatego też, kiedy ona uciekła oni natychmiast odjechali. Sukcesem jest to, że ona żyje.

Tomasz Skory: I powie pan, że polska policja zrobiła wszystko dla ujęcia przestępców i uwolnienia zakładniczek.

Zbigniew Sobotka: Powiem, że polska policja zrobiła wszystko, co było optymalnie możliwe w tej sytuacji.