Bogdan Rymanowski: Jak pańskie samopoczucie po ostatecznym stanowisku Komisji Europejskiej?

Jan Truszczyński: Nie poprawiło się oczywiście, ale też od tygodni wiedzieliśmy, że propozycje Komisji pod adresem państw członkowskich właściwie nie będą się różnić, od tego, co Komisja pierwszy raz w styczniu przedstawiła.

Bogdan Rymanowski: Czy tak jak wicepremier Kalinowski uważa pan, że są to propozycje nie do przyjęcia?

Jan Truszczyński: Negocjacje polegają na tym, że gdzieś się trzeba spotkać. Na razie punkty widzenia bardzo się różnią i jest jasne, że jeśli mielibyśmy przyjąć ten produkt, który został przedstawiony przez Komisję przedwczoraj, to oznaczałoby, że żadne negocjacje nie są potrzebne.

Bogdan Rymanowski: Czyli właściwie, gdybyśmy zaakceptowali w tym momencie propozycje Unii Europejskiej, to nie byłoby sensu, żeby wchodzić do Unii?

Jan Truszczyński: To jest kwestia oceny społeczeństwa, oceny rządu. Trudno żebym ja oceniał. Oczywiście propozycje Komisji muszą ulec zmianie, dlatego że jest kilka elementów, o których wiemy doskonale i o których partnerzy wiedzą doskonale – elementy, które nie mogą zostać zaakceptowane w tej postaci, w jakiej zostały przedstawione.

Bogdan Rymanowski: Bardzo głośno mówią o tym związki, organizacje rolnicze. Posłuchajmy Jacka Soski, prezes Wiejskiego Centrum Integracji Europejskiej: „Pytam premiera Leszka Millera kto będzie reprezentował interesy polskiego rolnictwa w negocjacjach. Pani Huebner, czy trzech członków do konwentu nie mają pojęcia o polskim rolnictwie i nawet chyba nie przeczytali rozdziału siódmego, a mianowicie „rolnictwa”. Przy takim kunktatorskim, pobłażliwym, asekuracyjnym, pobłażliwym poziomie dyskusji ze strony polskiej, to jest dramat polskiego rolnictwa po wejściu do Unii Europejskiej”. Panie ambasadorze, czy nie ma pan sobie nic do zarzucenia?

Jan Truszczyński: Każdy może mieć cos sobie do zarzucenia, poseł Soska również.

Bogdan Rymanowski: Ale on może powiedzieć, że to pan negocjował, a nie on.

Jan Truszczyński: Jeszcze negocjacje się nie skończyły, a jeśli chodzi o argumenty, to przecież my jesteśmy w dyskusji z Unią w tych sprawach od 1996 roku. Poseł Soska zachowuje się tak, jakby ta dyskusja rozpoczęła się wczoraj, a przecież wie doskonale, że spór trwa od lat.

Bogdan Rymanowski: Ale wyjścia mogą być dwa: albo my nie potrafimy negocjować, albo Polska nie ma już żadnych asów w rękawie. Jak jest?

Jan Truszczyński: Ani jedno, ani drugie. Jest zawsze trzecie wyjście, a może nawet więcej jest. Wyjściem jest poprawa propozycji złożonych przez Komisję Europejską, wyjściem jest akceptacja przez Polskę rozwiązań mieszczących się poniżej tego, co położyliśmy na stole negocjacyjnym 4 lata temu. jak wszędzie, ta i tu konieczny będzie kompromis.

Bogdan Rymanowski: Ale wicepremier Kalinowski mówi, że nie wyobraża sobie postępu w negocjacjach o liberalizacji handlu rolnego. Czy teraz Polska usztywni swoje stanowisko negocjacyjne?

Jan Truszczyński: To jest decyzja rządu. Trudno mi powiedzieć. Ostatnia runda wyszła nieźle, następna runda zaplanowana jest wkrótce. Rzeczą Ministerstwa Rolnictwa, w pierwszej kolejności, a rzeczą rządu w drugiej kolejności, jest wypracowanie pomysłów na tę drugą rundę - co mamy powiedzieć, na co mamy się zgodzić a na co nie.

Bogdan Rymanowski: Czyli to, co mówi teraz wicepremier Kalinowski, to nie jest jeszcze decyzja rządu i to nie jest jeszcze ostateczne stanowisko?

Jan Truszczyński: Nie chciałbym, żebyśmy wracali do roztrząsania, co jest odpowiedzialne, kto, co mówi. Jest ewidentne, że liberalizacja handlu rolnego, jest sprawą, która wymaga przyjrzenia się jej przez cały rząd.

Bogdan Rymanowski: Ale takie wypowiedzi, jak wicepremiera Kalinowskiego panu pomagają w Brukseli, czy przeszkadzają?

Jan Truszczyński: Myślę, że wszyscy jedziemy w tej chwili w Polsce dokładnie w tę samą stronę – w stronę poprawy tego, co leży na stole negocjacyjnym. Są elementy oczywiste, które wymagają zmiany. Na pewno to, co jest położone na stole, co dotyczy dopłat bezpośrednich nie jest satysfakcjonujące. Na pewno długość okresu przejściowego na dochodzenie do pełnych dopłat nie jest satysfakcjonująca.

Bogdan Rymanowski: A co mamy jeszcze szansę ugrać? Raczej mało prawdopodobne, aby Unia zgodziła się na podwyższenie więcej niż 25 procent. Czy zgodzi się na skrócenie okresu przejściowego?

Jan Truszczyński: Nieuchronnie zawsze wpędzamy się w ten sam kanał – dopłaty, dopłaty, członkostwo z dopłatami, nie będzie członkostwa bez dopłat. Dopłaty są tylko jednym z instrumentów. Chodzi o to, żeby rolnik polski nie miał pogorszonej pozycji dochodowej, żeby jego dochód nie spadł po naszym przystąpieniu do Unii, żeby mógł dalej konkurować na rynku. Dopłaty są jednym z instrumentów, ale nie jedynym.

Bogdan Rymanowski: Jeśli przyjmiemy, to tak będzie – chłopi będą w pozycji nieuprzywilejowanej, wręcz przeciwnie – będą dyskryminowani.

Jan Truszczyński: To zależy od tego, jak duże jest gospodarstwo i co produkuje. Jedni przy obecnych propozycjach Komisji Europejskiej już wygrają, inni idą do dołu jeśli chodzi o dochód. To nie jest tak, że całe polskie rolnictwo traci, że każdy przegrywa. Już teraz, nawet przy tym niewystarczającym poziomie oferty Komisji Europejskiej, różnie się to rozkłada dla różnych rolników.

Bogdan Rymanowski: Ale co innego mówi wicepremier Kalinowski, że te propozycje są nie do przyjęcia.

Jan Truszczyński: Dla sektora rolnego w całości – nie, ale analizując kto ile traci, kto ile zyskuje, widać, że już się to różnie rozkłada dla różnych gospodarstw w Polsce.

Bogdan Rymanowski: Wicepremier Kalinowski mówi też, że trzeba walczyć o to, aby być może przyszło do częściowego zamknięcia granic po wejściu do Unii Europejskiej. Czy to jest możliwe?

Jan Truszczyński: Rozmaici członkowie naszego rządu nigdy nie wykluczali, że jednym z instrumentów, o których powiedziałem, jak wyrównać pozycję konkurencyjną, żeby polski rolnik nie stracił po naszym przystąpieniu jeśli chodzi o jego dochód, jest utrzymanie na niektóre produkty ochrony celnej. Myślę, że ten instrument nie zszedł całkiem z pola gry. Myślę, że rząd może się zachcieć nad nim jeszcze zastanowić, ale trudno cokolwiek przesądzać.

Bogdan Rymanowski: Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku wejścia do Unii Hiszpanii i Portugalii.

Jan Truszczyński: To było bardzo dawno temu. Wtedy był kilkuletni okres przejściowy na wzajemne wyrównywanie cen towarów rolnych. Nie było jeszcze czegoś takiego jak dopłaty bezpośrednie, rynek rolny był regulowany tylko interwencją cenową i interwencją w zakresie skupu i magazynowania produktów, plus w handlu zagranicznym. Było zupełnie inaczej niż dzisiaj.

Bogdan Rymanowski: Czyli nie patrzy pan na to z takim optymizmem jak wicepremier Kalinowski, czy wicepremier Pol, który też mówi o takiej możliwości?

Jan Truszczyński: Nie o to chodzi. My nie mamy co porównywać się tutaj z Hiszpanią, bo to było prawie 20 lat temu. Sytuacja dzisiaj jest inna, inny jest rynek wspólnotowy, inne jest nasze rolnictwo od hiszpańskiego, o inne produkty chodzi. Jeżeli zdecyduje rząd o ochronie celnej, to na pewno po głębokiej analizie i na pewno kalkulując wszystkie korzyści, ale i wszystkie koszty takiego rozwiązania.

Foto: Marcin Wójcicki RMF Warszawa