Tomasz Skory: Gdzie będzie pan oglądał rozgrywki Mistrzostw Świata w Korei i Japonii?

Jan Tomaszewski: Będę oglądał w Polsce, w kraju. Być może będę oglądał w studiu telewizyjnym w Warszawie.

Tomasz Skory: Polscy kibice od kilku miesięcy zastanawiają się, kto pokaże im mecze na najwyższym światowym poziomie, te mistrzostwa właśnie – telewizja publiczna, czy komercyjny Polsat. Kto pana zdaniem powinien?

Jan Tomaszewski: Według FIFA – organizacji, która sprzedała te prawa do transmisji tych rozgrywek – powinna to pokazać telewizja w paśmie otwartym. Wiadomo, że Polsat wykupił prawa do transmisji, ale Polsat jest zobowiązany w umowie kupna-sprzedaży do pokazania wszystkich meczów danego kraju, czyli w tym wypadku Polski, meczu otwarcia, dwóch półfinałów, meczu o trzecie miejsce i finałowego o Mistrzostwo Świata. Jest zobowiązany do wyemitowania w paśmie otwartym, podkreślam jeszcze jedną rzecz – w tym samym czasie, bez żadnego przesunięcia.

Tomasz Skory: Przyzna pan, że Polsat wykazał się umiejętnością przewidywania popytu. Państwowa telewizja nie wykazała się tym i wygląda na to, że powinien wygrać lepszy, lepiej przewidujący.

Jan Tomaszewski: Pozostawiam kwestię - kto wygrał, dlaczego wygrał i jak wygrał. Mnie to naprawdę nie interesuje. Mnie natomiast interesuje to, że te mecze musza być – zgodnie z zarządzeniem FIFA – pokazane na żywo w paśmie otwartym. Jeżeli to będzie pokazane, wszyscy będziemy zadowoleni. Mnie tutaj osobiście irytuje stanowisko Polskiego Związku Piłki Nożnej. Wiadomo, że PZPN powinien być takim łącznikiem między kibicami – wiadomo, że dla kibiców gramy w piłkę – a FIFA. Powinien być takim ramieniem FIFA i stać na straży przestrzegania właśnie tych praw telewizyjnych. Natomiast PZPN nabrał wody w usta i mówi, niech się kłóci publiczna, niech się kłóci Polsat, niech FIFA ingeruje, natomiast my nie chcemy się nikomu narażać.

Tomasz Skory: Nie czuje pan zgrzytu pomiędzy tymi komercyjnymi targami i licytacjami, a pięknym duchem sportu, szlachetnej rywalizacji dostępnej dla wszystkich?

Jan Tomaszewski: Na pewno, ale uważam, że to moje odczucie jest marginalne, niedzisiejsze, bo jesteśmy w takich czasach i w tej chwili trzeba się zastanawiać nad tym co zrobić, żeby te wszystkie mecze zostały pokazane na żywo dla polskich kibiców. Jak podkreśliłem przed chwilą, PZPN nabrał wody w usta i chce być takim dobrym wujaszkiem. Rozumiem, że oni wszyscy wybiorą się na wycieczkę do Korei, a 40 milionowy plebs niech sam walczy o swoje prawa.

Tomasz Skory: Trener Engel ogłosił skład meczu na towarzyski mecz z Rumunią. To jest ten sam skład, który przegrał niedawno z niezbyt utytułowaną Japonią. Czy to znaczy, że nasza kadra nie ma już rezerw i muszą już grać tylko ci, którzy są?

Jan Tomaszewski: Nie wydaje mi się, że tutaj Jurek Engel postępuje prawidłowo, dlatego, że ta kadra była selekcjonowana przez dwa lata. Nie ukrywajmy, zdobyła największy sukces w tym wieku, a największy sukces chyba od 16 lat, kwalifikując się na poważną imprezę. To są zawodnicy sprawdzeni. Może to zabrzmi troszeczkę przekornie, ale ja bardzo się cieszę, że przegraliśmy z Japończykami. Może to, że przegraliśmy to nie bardzo, ale to, że Japończycy dali nam lekcję tego co nas czeka w pierwszym, moim zdaniem, kluczowym meczu jaki się odbędzie na mistrzostwach z Koreą. Zaprezentowali ten azjatycki styl. To znaczy, ja nie wiem, czy to był azjatycki, moim zdaniem to był zupełnie europejski styl polegający na zwężaniu, spłaszczaniu gry na agresywności, a przede wszystkim na nieprawdopodobnej realizacji taktyki. To była ta samurajska taktyka, która nas czeka w Korei.

Tomasz Skory: Czy po tej nauczce widzi pan szansę dla polskiej drużyny, żeby przedarła się do ćwierć, półfinału, może finału?

Jan Tomaszewski: Ja nie tylko widzę, ja marzę, żeby tak było i jestem przekonany, że tak będzie. Dlaczego? Dlatego, że w tej chwili będzie materiał do analizy. To, że Jurek Engtel rozpracowuje tych azjatów, powiedzmy Koreańczyków, to jest nic, bo trzeba się z nimi spotkać. Nasi zobaczyli na własne oczy, jak to zawodnik, który jest o głowę niższy wygrywa z naszym zawodnikiem główkę. Dlaczego? Ta szybkość, ta agresywność - będą musieli nad tym popracować. To w tej chwili materiał do tego niemieckiego treningu, który odbędzie się na niemieckich obiektach sportowych, właśnie będzie – moim zdaniem – z tego meczu japońskiego.