W Rozmowie w południe w RMF FM były minister finansów Jacek Rostowski oświadczył, że nigdy nie był szantażowany nagraniem jego podsłuchanej rozmowy z Radosławem Sikorskim w restauracji Amber Room. Jednocześnie ocenił, że po wybuchu afery podsłuchowej Rosjanie osiągnęli swój cel, jakim było obalenie rządu PO-PSL. "Dlaczego Rosjanie chcieli obalić ten rząd? Dlatego, że Donald Tusk na skutek reprezentacji związków górniczych - m.in. "Solidarności" górniczej - które do niego przyszły i skarżyły się, że Polskę zalewa węgiel rosyjski, podjął stanowcze działania, aby import tego węgla rosyjskiego ostro ograniczyć" - tłumaczył. "To uderzało w interesy Falenty, ale co ważniejsze, w interesy nie tylko biznesowe, ale także strategiczne, Władimira Putina" - podkreślał. "Trudno sobie wyobrazić, co bardziej mogłoby się nadawać na komisję śledczą niż działania obcego i wrogiego wywiadu zamierzone na obalenie demokratycznie wybranego rządu RP" - dodał.

Jacek Rostowski przyznał, że nie ma stuprocentowej pewności, że za podsłuchiwaniem najważniejszych polskich polityków stoją właśnie Rosjanie. Gdybyśmy mieli stuprocentową wiedzę - komisja śledcza nie byłaby potrzebna - stwierdził były minister finansów. Odniósł się też do głośnych zeznań wspólnika skazanego za aferę podsłuchową Marka Falenty - Marcina W. W niektórych swoich zeznaniach jest niewiarygodny, ale w innych był świadkiem koronnym prokuratury Zbigniewa Ziobro - mówił. Trzeba sprawdzić, kiedy zmyśla, a kiedy mówi prawdę - sugerował. 

Uważam, że Rosjanie i nie tylko Rosjanie, bo także członkowie polskich służb sympatyzujących z PiS-em, byli zaangażowani w tę aferę, którą trzeba nazwać aferą węglową, a nie podsłuchową. Ona wynikała z obrony interesów geostrategicznych Rosji - ocenił gość RMF FM. Jak oddawaliśmy władzę PiS-owi, to import węgla z Rosji stanowił poniżej 5 mln ton. Kilka lat później było prawie 14 mln ton, ostatnio było w okolicach 10 mln ton - wyliczał Rostowski. Niech mi żaden polityk PiS-u nie mówi, że oni mają taki szacunek dla własności prywatnej i prawa europejskiego, że nic by nie mogli zrobić, żeby utrudnić import z Rosji. Ja mogę ręczyć, że jako minister finansów bym znalazł sposób na to, służby celne by znalazły sposób na to, żeby utrudnić import rosyjskiego węgla także spółkom prywatnym i służby skarbowe też - przekonywał były wicepremier.

PiS dochodzi do wniosku, że przegra następne wybory - mówił Rostowski, komentując pomysł powołania Rady ds. bezpieczeństwa strategicznego. Miałaby ona decydować o obsadzie najważniejszych spółek Skarbu Państwa. Ten pomysł nie może się udać. Nie ma żadnego sposobu z punktu widzenia prawnego, żeby to mogło być do utrzymania - przekonywał. 

"Polacy biednieją w tempie, którego nie widzieliśmy od 20 lat"

Polska utraciła wiarygodność na rynkach światowych - ocenił gość Krzysztofa Berendy, pytany o to, dlaczego tak bardzo rośnie oprocentowanie polskich obligacji skarbowych. Jak źle się prowadzimy przez wiele lat, za dużo jemy, za dużo pijemy, za mało ćwiczeń, a potem coś się stanie i złapiemy Covid, umrzemy czy będziemy mieli bardzo ciężki przebieg... Czy to jest dlatego, że złapaliśmy Covid, czy dlatego żeśmy się źle prowadzili? I jedno, i drugie - mówił obrazowo Rostowski. Elementem krystalizującym (...) jest oczywiście kryzys energetyczny, ale nie tylko. Także bardzo nieudolna polityka banku centralnego. Ale fakt, że jesteśmy tak mało odporni na to, to jest nieodpowiedzialność rządu - zauważył. 

Co tak wysokie oprocentowanie będzie oznaczało dla nas? To zwiększa koszty obsługi długu. Rząd płaci dużo większe odsetki, one w przyszłym roku będą w granicach 80-paru miliardów złotych, czyli mniej więcej dwa razy tyle, co program 500+ - wyliczał były minister finansów. 

Jacek Rostowski był też pytany o prognozy dla Polski dotyczące inflacji. Ekonomiści niezależni przewidują, że w styczniu będzie 20 proc. A jak będzie w przyszłym miesiącu? Nie jestem w stanie powiedzieć z jednej prostej przyczyny. Tak szybko galopująca inflacja i drożyzna staje się znacznie mniej przewidywalna z miesiąca na miesiąc albo nawet z kwartału na kwartał - mówił ekonomista. Problem polega na tym, że ona już jest tak rozkręcona, że nawet jeżeli będą spadki, to nie znaczy, że ona później nam nie wyskoczy. Tutaj mamy mechanizm rozkręcony, który powoduje, że Polacy biednieją w tempie, którego nie widzieliśmy od 20 lat. Budżet państwa też biednieje, bo jak żyło się na chwilówkach i koszt obsługi tych chwilówek rośnie, to człowiek faktycznie biednieje. I nie ma żadnej wątpliwości, że jednym z elementów są fatalne błędy popełnione przez prezesa NBP Adama Glapińskiego, który jak mógł tę inflację wyprzedzić, to tego nie zrobił - dodał.