Komisje śledcze są „spektaklem”, „festiwalem”, „politycznym biciem piany”, „stratą czasu”, „hucpą” i „kompromitacją”. Oczywiście tylko takie komisje, których powołania chce opozycja. Bo jeśli na komisję ochotę mają rządzący, to stają się one dla nich natychmiast „ważnym instrumentem demokratycznego państwa”

Powiedz mi o jakiej sprawie mowa, a powiem ci w ciemno, kto o powołaniu komisji śledczej będzie mówił, że "to spektakl", "one są jałowe", "Polacy chcą wyjaśnienia sprawy, a nie show". Ilekroć komisja zbadać miałaby grzechy rządzących, okazuje się ona dla nich "bezsensowną stratą czasu". Ale i opozycja, gdy sprawa jest dla niej mało wygodna, używa dokładnie tych samych argumentów. Tak było choćby przy sprawie komisji ds. WSI, która nagle okazała się ważna i potrzebna dla rządzących, choć czas, jaki upłynął od likwidacji wojskowych służb, czyni badanie procesu ich rozwiązywania dość kuriozalnym. Tak będzie zapewne i teraz - gdy PiS zaproponował powołanie komisji, która zbadałaby aferę podsłuchową. 

Pamiętacie Państwo premiera, który z trybuny sejmowej mówił, że "chce mieć pewność, że będziemy realizowali polskie scenariusze" i drżał z obawy o to "jakim alfabetem jest pisany ten scenariusz"? Pamiętacie Państwo obietnice szybkiego wyjaśnienia sprawy? A pamiętacie jak jeden z bohaterów nagrań deklarował, że on kariery w polityce już nie zrobi, a inny, że złoży mandat poselski? I co się z tym wszystkim dziś dzieje? Mam dziwne wrażenie, że jeszcze tydzień-dwa i afera podsłuchowa rozmyje się nam w cudowny sposób. Kto i dlaczego nagrywał? Gdzie jest ten pisany cyrylicą scenariusz? Co o nagraniach wiedziały służby? Dlaczego nie reagowały na pogłoski o tym, że ktoś podsłuchuje ministrów?  
Miło byłoby, gdyby ktoś - choćby komisja śledcza - na te pytania odpowiedział. Bo prokuraturze, która umarza sprawę rozmowy Belka-Sienkiewicz, niespecjalnie się dziwię. Sama rozmowa, w której mówi się o choćby i najmniej estetycznych politycznych "dealach", nie za bardzo nadaje się na podstawę aktu oskarżenia. I tak może być z innymi wątkami sprawy, badanymi przez prokuratorów. Ale już na zastanowienie się nad konsekwencjami konstytucyjnymi - materia by się znalazła. A to idealna materia dla komisji sejmowej. Nie mam jednak wielkich złudzeń. Komisja w roku przedwyborczym to ostatnia rzecz której potrzebuje i tak rozdygotana dziś Platforma. Dlatego podejrzewam, że szanse na jej powołanie są minimalne. Wręcz żadne.