Co dwie głowy, to nie jedna. A jeśli głów jest jeszcze więcej, tym lepiej. Słuszność przekonania o zbiorowej mądrości została już wielokrotnie naukowo udowodniona. Średnia opinii wielu osób zwykle okazuje się bliska prawdy nawet, gdy pojedyncze wskazania znacznie od niej odbiegają. Okazuje się jednak, że dla zachowania owej mądrości, członkowie grupy nie powinni mieć pojęcia o opiniach innych. Jeśli o nich wiedzą, wtedy zbiorowość głupieje.

Przekonują o tym najnowsze badania naukowców z Zurichu. Zadawali oni grupie 144 studentów sześć pytań dotyczących geografii Szwajcarii i przestępczości na terenie tego kraju. Pytali między innymi o gęstość zaludnienia kraju, długość granicy z Włochami, czy liczbę zabójstw. Eksperymenty prowadzono w grupach po 12 osób. Każdej z grup zadawano te same pytania kilkakrotnie. Uczestnikom obiecano premie pieniężne, zależne od poprawności ich odpowiedzi.

Zgodnie z przewidywaniami, opinia zbiorowości była bliższa prawdzie, niż w przypadku poszczególnych uczestników testu. Do eksperymentu wprowadzono jednak dodatkowy element. W trakcie badań części uczestników podawano informacje o niektórych odpowiedziach innych. Jak się okazało, takie "zwrotne" informacje wpływały na odpowiedzi i znacząco pogarszały dokładność wskazań całej grupy. Uczestnicy eksperymentu dopasowywali odpowiedzi do zdania innych, utwierdzali się też we własnych błędnych ocenach, jeśli tylko lepiej pasowały one do opinii otoczenia.

Oczywiście taki efekt był już wcześniej przedmiotem wielu badań naukowych. Tym co wyróżnia pracę opublikowaną właśnie na łamach czasopisma "Proceedings of the National Academy of Sciences" jest stawianie uczestnikom pytań o konkretne liczby i finansowa zachęta, by w testach wypaść jak najlepiej. Do tej pory badano raczej przekonania dotyczące ogólnych tematów, jak ocieplenie klimatu, energetyka jądrowa, czy wojna z terroryzmem, gdzie nie było obiektywnych poprawnych odpowiedzi. Uczestnicy, którym nie proponowano zapłaty mieli też mniejszą motywację, by poszukiwać prawdy, co najwyżej chcieli zbliżyć się do opinii ogółu.

Szwajcarzy zainteresowali się problemem mądrości zbiorowej nieprzypadkowo. Ich zdaniem podobny efekt może stać u podstaw kryzysów finansowych, kiedy duże grupy ludzi podejmują decyzje idąc za przykładem innych i myląc się co do prawdziwej sytuacji na rynku. W tych przypadkach informacja o decyzjach innych nie skłania co prawda do automatycznego podążania ich śladem, może być jednak brana pod uwagę, jako wskazówka na temat możliwego rozwoju sytuacji. Wskazówka, która często okazuje się błędna.

Jeśli tak, mamy powody do niepokoju. Współczesny świat bombarduje nas wynikami takich, czy innych sondaży, każe nam bez przerwy deklarować, że coś lubimy, a czegoś nie, atakuje nas reklamami, klasyfikacjami, listami przebojów, opiniami "autorytetów". Nam samym może się wydawać, że nic sobie z nich nie robimy, ale na nasze życie wpływają przecież także decyzje innych i to, jak bardzo oni - świadomie lub nieświadomie - ustępują pod presją otoczenia.

To na kogo głosujemy, kogo szanujemy, słuchamy, oglądamy, czytamy, kogo nie lubimy, coraz częściej przestaje być naszą suwerenną decyzją. Nie możemy w pełni odizolować się od świata, nie jesteśmy w stanie zdobyć obiektywnych i niezależnych informacji, zdajemy się więc na opinie innych, choćby na to co słyszymy w mediach. Dobrze zdawać sobie sprawę, że nasza zbiorowa mądrość może na tym ucierpieć, ba, może pójść na manowce. Może dla jej i naszego własnego dobra, warto czasem choćby spróbować spojrzeć na tę samą sprawę z różnych punktów widzenia, postarać się zerwać z dyktatem otoczenia i zdobyć się na oryginalność. Indywidualne myślenie może nam się w tych czasach przydać bardziej, niż kiedykolwiek.