Świat żyje kryzysem na rynkach finansowych. Pojawiają się pytania, jak to możliwe, że banki, wydające fortuny na analizę ryzyka, mogły się tak bardzo pomylić. Jak pisze "New Scientist", matematyczne modele opisujące rynek finansowy nie mogły właściwie przewidzieć zachowania banków i funduszy inwestycyjnych w warunkach kryzysu.

Banki i instytucje finansowe popadły w tak zwany kryzys płynności, bo nie były w stanie zdobyć funduszy na bieżącą realizacje zobowiązań, ani szybko odzyskać swoich pieniędzy zainwestowanych długoterminowo. Już parę lat temu pojawiły się pierwsze zwiastuny takich problemów, jak to więc możliwe, że nikt nie wziął ich pod uwagę. Najnowszy "New Scientist" pisze, że takie kryzysy są z natury rzadkie i za każdym razem przebiegają inaczej, więc modele matematyczne opisujące zachowanie rynku nie są w stanie ich uwzględnić. Najważniejsze modele opisują albo bieżące transakcje albo długoterminowe ryzyko kłopotów z odzyskaniem długów. Nie radzą sobie z analizą tego, jak działania banku wpływają na ocenę jego wiarygodności przez inne instytucje, które mogłyby udzielić mu pożyczki. Nie radzą sobie też, gdy razem zbiegnie się kilka niekorzystnych czynników. Skutkiem obecnego kryzysu będzie z pewnością wzrost nakładów na tworzenie lepszych modeli, bo w tym wypadku matematyka wyjątkowo bezpośrednio oznacza liczenie traconych pieniędzy...