Przeczytałem, że "Archiwum Pełne Pamięci" w zbiorach IPN zawiera tysiące bezcennych kolekcji z nieodległej historii Polski. Postanowiłem porozmawiać o tym zbiorze z Marzeną Kruk, dyrektor Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej. Tworzę bowiem własne lapidarium, elektroniczną czasoprzestrzeń wspomnień. Nie jestem zwolennikiem optymistycznej tezy, że "Internety nie płoną", trawestacji słynnej frazy "rękopisy nie płoną" z powieści Michaiła Bułhakowa pt. "Mistrz i Małgorzata". Uważam, że płomienni rewolucjoniści w płaszczach czekistów od czasu do czasu z pochodniami nawiedzają nasze włości i www.łości. Mój blog, który nazwałem ironicznie "Globem" też może przypominać płonący jak żyrafa rekwizyt z surrealistycznego obrazu Salvadora Dalego. Oblany benzyną i podpalony globus może być godłem moich hipertekstów. Jednak nie o moje pięczątki na początek tu chodzi, w każdym razie nie o moje sygnatury, gmerki, filigrany, cyfrowe ślady. "O tem potem". Napierw nie-ja.

I. Pamięć długa na prawie kilometr 

Przeczytałem niezwykły artykuł - pióra Marzeny Kruk, dyrektor Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej. 

Cytat

W lipcu 2018 r. z Kalifornii do Warszawy przyleciał Christopher Bik wraz z córką Kristiną, aby przekazać do Archiwum IPN dokumenty, zdjęcia i pamiętnik napisany przez jego matkę, Wandę Barbarę, w latach 1939-1947. Jest to wyjątkowy zapis czasu wojny widzianej oczami nastolatki. Pełen emocji, lęku, smutku, bólu, ale też radości i wzruszeń. Oto wspomnienia nastolatki z Wołynia. Basia była dziewczynką niezwykle utalentowaną. Nie tylko potrafiła znakomicie opisywać otaczający ją świat, oddać emocje, jakie jej towarzyszyły, ale także pięknie rysowała. Na kartach swojego pamiętnika Basia pisała: "Dnia 8 maja [1945 r.] świat cały oblały fale radości. Niemcy skapitulowały, lecz dla nas, Polaków, nie był to żar uciechy, dla nas nie nadszedł jeszcze kres tułaczki. (...) O tak, koniec wojny, powrót do kraju i szczęście. Już prędko, prędko ziszczą się nasze marzenia. (...) Bezdomni, samotni ludzie - Polacy! Nasz los znów jest w rękach innych ludzi. (...) Gdzieś tam, może już niedaleko, jest wyspa - cudownie zielona wyspa zwana Anglią, która ma być naszym nowym domem. Anglio - Wielka Brytanio! Proszę, powitaj nas! Nie obciążamy cię z wyboru. Kiedyś sami mieliśmy dom. Nasz własny - i zwał się on Polską. (...) Czy kiedykolwiek wrócę do swojego kraju? (...) Rosjanie zabrali nasze domy. (...) Czy którekolwiek z nas znajdzie miejsce spoczynku we własnej ziemi? Tam, gdzie płaczące wierzby pochylą się nad naszymi grobami?". Jej wojenna odyseja jest typową dla tysięcy Polaków, którzy znaleźli się pod sowiecką okupacją. Wywieziona w 1940 r. ze swojego domu na Wołyniu w rejon Archangielska, już nigdy nie miała do niego powrócić. Nie dane jej też było wrócić do Ojczyzny, za którą tak bardzo tęskniła. Sowiety opuściła wraz z armią gen. Władysława Andersa, w której szeregach służył jej ojciec. Mama wstąpiła do Pomocniczej Służby Kobiet. Basia i jej siostry, po ewakuacji wojsk ze Związku Sowieckiego, trafiły na Bliski Wschód - do Persji, a następnie do Libanu. Rodzina ponownie spotkała się dopiero w Anglii w 1947 r. Pamiętnik Basi został wydany zarówno drukiem, jak i w formie audiobooka, którego można posłuchać na platformie Spotify. To jeden z okruchów historii, który mogliśmy ocalić od zapomnienia dzięki projektowi Archiwum Pełne Pamięci. (...) Dzięki projektowi Archiwum Pełne Pamięci w zbiorach IPN znalazło się już 2208 kolekcji. Apeluję do wszystkich Państwa, zanim zdecydujecie się wyrzucić cokolwiek z domowych pamiątek, skontaktujcie się z nami - telefonicznie albo za pomocą formularza na stronie www.archiwumpamieci.pl. Zapraszam wszystkich Państwa, aby z myślą o przyszłych pokoleniach wspólnie ocalić historie tych, którzy byli przed nami.

Po lekturze zaprosiłem do rozmowy Panią Dyrektor. 

Wspomnienia wywołały fotograficzną pamięć  ... we mnie: 

II. Prawda historii schowana w schematach 

1. Raz po raz natrafiamy na tajemnicze, skryte komunikaty, zawarte w zwykłych wydawałoby się przedmiotach z przeszłości.

2. Znalazłem już w dzieciństwie widomy dowód, że mówienie o rzeczach z duszą nie jest bynajmniej językową kliszą, martwą metaforą.

3. Emblemat historii wcale nie musi być spektakularnym artefaktem - denarem królewskim, buławą hetmana, klasztornym inkunabułem.

4. Czasu historycznego nie liczymy tylko jednostkami Losu, pisanego wielką literą, rzecz materialna może też dotyczyć jednostek niższych rangą w skali całego kraju, lecz zajmujących poczesne miejsce w naszych rodzinych szlacheckich annałach i chłopskich almanachach.

5. Zaprzeszłego czasu rodzinnego nie znamy często nawet z opowieści prababć i pradziadów, klechd przekazywanych przy stołach biesiadnych czy na łożach śmierci.


6. Niepozorny przedmiocik wyskakuje nagle spod nogi dębowej szafy, jak ta moja rodzinna moneta z 1904 roku, z godłem dwugłowego orła CK Austro-Węgier.

7. Intymny ślad dawnych transakcji, skąd się wziął w tym miejscu?

8. Element wymiany handlowej, jak stał się podkładką na klepisku w sieni?

9. Przeszłości nie da się przedstawić tylko przy pomocy osobowych świadków.

10. Osobliwy niemy dziejopisarz - przedmiot, pozbawiony wspólnego z nami języka, niemy towarzysz nieżyjących ludzi, potrafi obudzić ich ze snu nieprzepanego i pobudzić do bezsłownego mówienia.

11. Stary martwy niemowa, a takie to rzeczy może!

12. Pieniążek zaśniedziały cenniejszy od złota, zawierający w sobie cały bank podręcznej pamięci.

13. Obol spod języka mumii, numizmat Nemesis.

14. Lichy skarb, bezcenne nic.

15. Intymny akt, kryjący się przed okiem voyeura akademika.

16. Talent odkopany przez nas i pomnażany przez zmartwychpowstałych przodków, jakby im dano drugą szansę. 

17. Antenatów realnych brak, tak bardzo nam brak na tej ziemi!


18. Przesunięto nas w czasie i nie mogliśmy w XIX w. głodować z biedakami z Galicjii noszącymi nasze prawdziwe przezwisko.

19. Raz chociaż być na balu arystokraty z Kresów, o którym bajała bez przerwy prababcia o ciętym jak brzytwa języku i resztką rodowego serwisu do kawy.

20. Zakurzony talerzyk stojący na stalowym stelażyku w etażerce, samotny biały żagiel z porcelany przywiany przez szklany szkwał.

21. Ewenement martwej metafory wypalonej w wojennych piecach.

22. Domowy przedmiot adoracji po zaprzestaniu odprawiania familijnych fanaberii, rytuałów dla bliższych i dalszych krewnych.

23. Mebel z niewidzialnymi szufladami przerośniętymi drzewnym mięsem.

24. Inkrustowany zdarzonkami, drobną codzienną krzątaniną ludzi i mikromigracjami innych rzeczy, wiosnami cudów, jesieniami nudów, zimami niemal przytulonymi do ognia i kolejnymi zalatanymi latami.

25. Objawił swoje prawdziwe nazwisko polny zwierz z przeczulonymi uszami, mój inspirator-konspirator, skruszony na starość totem.

26. Tajemnicę niejedną kryje samotny słój kryształowego drewna.

27. Epifanię przeżyłem patrząc w nicość studni z datą urodzin ojca na betonowej cembrowinie.

28. Monety w dzbanie zakopane za płotem ogrodu w czasie niemieckiej okupacji i rzeczy przechowywane Żydowi wywożonemu z rodziną do getta w Tuchowie.

29. Nagle całe filmy - nieme i głośne zarazem - a na każdym z nich milcząco wykrzyczana nienawiść do polskości.  

30. Autentyk musilowskiej Cekanii ujrzałem w jednej chwili, a nie żadną rajską krainę krakauerów zwaną "Austria Felix".

31. Ukazała się nareszcie tania Matka Boska, świecąca z Rzymem częstochowskim rymem - bezksiężycową nocą na nakastliku obok wielkiego małżeńskiego chłopskiego łoża.

32. Kronika zmarnowanych miłości wywołuje na psycho-pejzażu wielki krąg czarnego słońca w nadirze.

33. Imaginacyjna podróż za jeden smutny uśmiech - wdowi grosz zabierany do grobu.