W czwartek piłkarska reprezentacja polski rozegra swój pierwszy mecz pod wodzą nowego selekcjonera Michała Probierza. Biało-Czerwoni zmierzą się z Wyspami Owczymi w Thorshavn, stolicy tego kraju. Jak mówi RMF FM Sabina Poulsen, Polka od 18 lat mieszkająca na Wyspach Owczych, mieszkańcy nie interesują się za bardzo tym meczem. "Większe zainteresowanie wzbudzał przyjazd Roberta Lewandowskiego" - dodaje.

Przylatując jesienią na Wyspy Owcze z pewnością trzeba być przygotowanym na silny wiatr, deszcz i bardzo zmienną pogodę. W takich warunkach w czwartek z reprezentacją tego kraju zagrają Biało-Czerwoni. Ten niewielki, bo liczący ponad 50 tys. mieszkańców kraj o wiele ciekawej prezentuje się na pewno wiosną i latem.

Te pory roku są tutaj przepiękne, ale też pogoda wtedy potrafi się zmienić w ciągu 15 minut - nagle pojawia się słońce, za chwilę znów są chmury. Wychodząc na balkon, nawet na chwilę, widzisz, jak szybko chmury przelatują - mówi Sabina Poulsen.

Na Wyspach Owczych mieszka na stałe lub pracuje ok. 300 Polaków. Miejscowi bardzo cenią naszych rodaków m.in. za pracowitość, bo Farerzy podchodzą do pracy w sposób wyspiarski.

Nie chodzi o to, że są leniwi, tylko o wiele bardziej szanują swój czas pracy. Oni są rzetelni w tym co robią, ale wolniejsi od nas, Polaków. Ja się właśnie tak czasem zastanawiam, po co my tak wszystko szybko chcemy zrobić? Może bardziej trzeba jak oni - wolniej - dodaje z uśmiechem Sabina Poulsen, która prowadzi bloga "Sabina na Wyspach Owczych".

O meczu i przyjeździe reprezentacji Polski mówi się teraz zdecydowanie mniej, m.in. z tego powodu, że zabraknie Roberta Lewandowskiego, na przyjazd którego mocno liczyli wyspiarze. Rozmówczyni RMF FM sama przekonała się o tym na lotnisku, odbierając grupę kibiców z naszego kraju, która przyjechała na mecz.

My się tutaj na Wyspach Owczych prawie wszyscy znamy. Byłam na lotnisku z dwoma flagami - polską i farerską - i spotkało mnie sporo znajomych ludzi i pytało o co chodzi. Czemu tak? To pokazuje, że nie bardzo wiedzą, co się dzieje. W Polsce o tym meczu mówi się bardzo dużo. Oni też nie robią dużej otoczki wokół meczu; ich interesuje sama piłka, a nie to co wokół - wyjaśnia.

Owce schodzą niżej

Ktoś, kto pierwszy raz przyjedzie na Wyspy Owcze o tej porze roku, będzie miał wrażenie, że nazwa tego kraju nie jest przypadkowa, bo te zwierzęta widać tutaj na każdym kroku. Jednak jest to tylko wrażenie, bo im cieplejszy miesiąc, tym owce widać mniej.

Teraz tak, bo z powodu zimna owce zeszły już niżej. Im zimniej na szczytach, tym owce schodzą niżej, a na niektórych szczytach jest już śnieg. Latem owce są wyżej i wcale ich nie widać. Niedługo owce będą już wchodzić na drogi. To robią zimą, ale robią to dlatego, że trasy są posypywane solą, którą one zjadają - wyjaśnia Polka.

Oprócz owiec w każdym mieście jest kościół i boisko piłkarskie, chociaż ogromną popularnością na Wyspach Owczych cieszy się też piłka ręczna. Więcej jednak niż o sporcie w tym czasie mieszkańcy Wysp Owczych myślą właśnie o owcach. To okres, w którym się je zabija, by przygotować mięso na zimę. W szkołach z tego powodu trwają nawet ferie, podobnie jak w Niemczech na czas wykopków ziemniaków.

Dla Farerów jest to rzecz bardzo ważna i mocno wpisana w tradycję. Uczestniczą w tym całe rodziny. Miałam okazję uczestniczyć w takim wydarzeniu i jest to nieprawdopodobne, że to jest takie święto. Tam, gdzie była babcia, która miała 80 lat, kontynuowała tradycję razem z prawnukami - wyjaśnia autorka bloga i przewodniczka po Wyspach Owczych.

Sabina Poulsen dodaje, że Wyspy Owcze jako kierunek swojej wycieczki wybierają bardzo świadome osoby, ale powinien tutaj przyjechać każdy, by na nowo złapać kontakt z naturą, która jest tam po prostu piękna.

Spotkanie Wyspy Owcze - Polska w ramach eliminacji mistrzostw Europy 2024 zostanie rozegrane w czwartek o godz. 20:45.

Opracowanie: