Kamil Majchrzak, po pokonaniu Rosjanina Karena Chaczanowa i awansie do trzeciej rundy US Open, podarował swoją czapkę młodemu kibicowi, który jednak nie nacieszył się z prezentu, bo podarunek zabrał mu inny, dorosły kibic. Sprawcą zamieszania okazał się znany w środowisku tenisa biznesmen, który musiał zmierzyć się z ogromną krytyką. Teraz wydał oświadczenie.

REKLAMA

Kamil Majchrzak w drugiej rundzie wielkoszlemowego US Open sensacyjnie pokonał Karena Chaczanowa. Jednak w trzeciej rundzie zmuszony był poddać mecz, ze względu na uraz. Ale poza występami naszego reprezentanta głośno jest także o aferze z jego czapką.

Afera wokół czapki Majchrzaka

Wszystko zaczęło się od momentu, w którym nasz tenisista zdjął czapkę i zamierzał podarować ją chłopcu stojącemu przy barierce. Wtedy do akcji wkroczył dorosły mężczyzna, który przechwycił pamiątkę i schował ją do torby swojej towarzyszki. Cała sytuacja została zarejestrowana przez kamery i szybko stała się viralem, wywołując lawinę komentarzy i spekulacji.

Na szczęście historia znalazła pozytywne zakończenie. Kamil Majchrzak odnalazł chłopca o imieniu Brock i przekazał mu nie tylko czapkę, ale także dodatkowe upominki. Ten gest spotkał się z uznaniem kibiców i częściowo załagodził negatywne emocje wokół całej sytuacji.

Człowiekiem, który "sprzątnął" czapkę młodemu kibicowi sprzed nosa okazał się prezes firmy wspierającej Polski Związek Tenisowy - Piotr Szczerek, który po burzy wywołanej w mediach opublikował oficjalne przeprosiny.

Przeprosiny prezesa

Piotr Szczerek to prezes firmy brukarskiej będącej jednym ze sponsorów Polskiego Związku Tenisowego. Nagranie z tenisowego kortu wywołało falę krytyki pod jego adresem, zarówno ze strony kibiców, jak i środowiska sportowego. Wielu komentujących uznało jego zachowanie za nieodpowiednie, zwłaszcza w kontekście wsparcia dla młodych sportowców.

W poniedziałek, 1 września, Piotr Szczerek opublikował oficjalne oświadczenie, w którym przeprosił za swoje zachowanie. Wyjaśnił, że działał pod wpływem emocji i był przekonany, że czapka jest przeznaczona dla jego synów, którzy wcześniej prosili o autografy. To błędne przekonanie sprawiło, że odruchowo wyciągnąłem rękę. Dziś wiem, że zrobiłem coś, co wyglądało jak świadome odebranie pamiątki dziecku. To nie była moja intencja, ale to nie zmienia faktu, że zraniłem chłopca i zawiodłem kibiców - napisał Szczerek.

Prezes zapewnił, że czapka została przekazana chłopcu, a rodzinie poszkodowanego przekazano przeprosiny. Podkreślił także, że nie komentował sprawy w mediach społecznościowych i nie korzystał z pomocy prawników. Dodał, że zamierza jeszcze aktywniej angażować się w inicjatywy wspierające dzieci i młodzież.

Szczerek zakończył swoje oświadczenie apelem o zrozumienie i poinformował, że wyłączył możliwość komentowania wpisu w trosce o swoją rodzinę. Zapewnił, że zamierza odbudować zaufanie poprzez konkretne działania na rzecz dzieci i młodych sportowców.