Aleksander Winokurow nie musi płacić Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) za to, że został przyłapany na dopingu. Trybunał Arbitrażowy do spraw Sportu w Lozannie (CAS) uznał, że zobowiązanie podpisane przez Kazacha jest nieważne.

Trzy lata temu przed rozpoczęciem Tour de France każdy kolarz musiał podpisać specjalne oświadczenie. Zobowiązywał się w nim do oddania Międzynarodowej Unii Kolarskiej swoich rocznych zarobków, jeśli zostanie przyłapany na dopingu. I właśnie w 2007 roku Aleksander Winokurow znalazł się w takiej sytuacji. Kazach został zdyskwalifikowany za niedozwolone transfuzje krwi.

Winokurow został ukarany dwuletnim zakazem startów w zawodowym peletonie, a UCI domagała się od niego miliona dwustu tysięcy euro. Kolarz nie ścigał się przez dwa lata, a po przymusowej przerwie wrócił do peletonu i jeździ w barwach grupy Astana. Ale nie zamierzał się dzielić z UCI swoimi pieniędzmi. Oddał sprawę do Trybunału Arbitrażowego do spraw Sportu w Lozannie. Ten orzekł, że kolarz nie musi płacić, ponieważ jego oświadczenie jest bezskuteczne. Nie ma żadnych podstaw prawnych, a obowiązek jego podpisania mógł jedynie służyć poprawieniu wizerunku kolarskiej federacji w oczach opinii publicznej - uznał CAS.