Wiceminister sportu Tomasz Półgrabski jest zbulwersowany po obejrzeniu materiałów dowodowych przedłożonych przez Jagnę Marczułajtis-Walczak. Snowboardzistka pozwie do sądu trenera kadry Pawła Dawidka o zniesławienie.

Pani Marczułajtis poinformowała mnie o tym, co zdarzyło się podczas mistrzostw kraju w Jurgowie. Wcześniej wiedziałem o sytuacji z mediów. Dowody, z jakimi zostałem zapoznany, jednoznacznie wskazują na wiele nieprawidłowości. To jest jakaś patologia. Jestem zbulwersowany tym, co zobaczyłem, usłyszałem - powiedział Półgrabski.

Dodał, że skierowane zostało już pismo do prezesa Polskiego Związku Snowboardu Marka Króla o pilne wyjaśnienie sprawy, nie tylko dotyczącej Marczułajtis-Walczak, ale również organizacji zawodów w Jurgowie.

Czwarta zawodniczka olimpijskiego slalomu giganta w Salt Lake City 2002 poinformowała, że celem jej wizyty w ministerstwie było złożenie skargi na trenera Pawła Dawidka za jej znieważenie oraz na związek za próbę fałszowania wyników mistrzostw Polski.

Ja niczego nie zmyślam, nie manipuluję, mam dowody - film i zdjęcia z zawodów na potwierdzenie tego, co mówię. I prawdy będę dochodziła w sądzie. W przygotowaniu są już pozwy. Chcę założyć sprawę z powództwa cywilnego o ochronę dóbr osobistych, zarówno moich, jak i męża, oraz sprawę karną dotyczącą przestępstwa-zniewagi - powiedziała czternastokrotna mistrzyni kraju. Wspomniała, że o zdarzeniu poinformowała również prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego Andrzeja Kraśnickiego.

Po upadku Marczułajtis-Walczak w drugim przejeździe, decydującym o awansie do ścisłego finału slalomu giganta równoległego, trener Dawidek krzyknął do niej: "Stara p... do domu", a potem, do jej męża: "Ćwoku, do domu dzieci pilnować". Wiele zastrzeżeń budziła również organizacja zawodów w Jurgowie, z próbą sfałszowania wyników w slalomie gigancie równoległym.