Marcin Gortat zdobył sześć punktów i miał siedem zbiórek, a jego Washington Wizards pokonali na wyjeździe New York Knicks 98:83. To trzecie kolejne zwycięstwo "Czarodziejów" w koszykarskiej lidze NBA.

Polski środkowy tym razem rozegrał słabszy mecz od trzech poprzednich, w których był jednym z liderów drużyny. Z powodu problemów z faulami grał znacznie krócej, co też przełożyło się na statystyki.

Przebywał na parkiecie blisko 22 minuty, trafił trzy z sześciu rzutów z gry, miał pięć zbiórek w obronie i dwie w ataku, a także po dwie asysty i straty oraz cztery faule.Najwięcej punktów dla Wizards zdobyli Paul Pierce i Garrett Temple - po 17, ale znakomicie zagrali także rezerwowi w ekipie trenera Randy'ego Wittmana.

Środkowy Kevin Seraphin w 22 minuty uzyskał 15 punktów, trafiając sześć z siedmiu rzutów z gry i wszystkie trzy wolne, z czego 11 w drugiej połowie. To tłumaczy krótszą grę Gortata, który w pod koniec trzeciej kwarty usiadł na ławce po czwartym faulu i w czwartej już nie wyszedł na boisko. Zastępujący go reprezentant Francji trafiał tymczasem kolejne rzuty, pomylił się dopiero w ostatniej próbie na kilkanaście sekund przed syreną.

Silnym wsparciem dla podstawowych graczy byli też 38-letni rozgrywający Andre Miller - 12 pkt i Drew Gooden - 10. W tej sytuacji lider zespołu John Wall mógł się zadowolić skromnym jak na niego dorobkiem (11 pkt i siedem asyst), pierwszy raz w sezonie kończąc spotkanie bez double-double.

W ekipie gospodarzy tylko dwóch zawodników uzyskało dwucyfrowe zdobycze punktowe - Imam Shumpert - 19 i czołowy strzelec ligi Carmelo Anthony - 18, który trafił jednak tylko osiem z 23 rzutów z gry. "Czarodzieje" mają patent na Knicks. W poprzednich rozgrywkach wygrali z nimi wszystkie trzy mecze. Ostatni raz przegrali 9 kwietnia 2013 roku. Wtorkowe zwycięstwo w słynnej hali Madison Square Garden, którą wypełniło 19 812 widzów, było jednak najwyższe, najbardziej przekonujące.

Przesądziła o nim znakomita trzecia kwarta, w której goście odwrócili losy meczu. Przegrywając do przerwy 40:45, wygrali tę odsłonę 32:15, a w ostatniej jeszcze powiększyli przewagę, która w końcówce spotkania wzrosła nawet do 17 pkt (98:81).

Wobec dobrej obrony gości, zawodnicy trenera Dereka Fishera popełnili w tym spotkaniu 18 strat (rywale 12). "Czarodzieje" byli też skuteczniejsi z gry (49 procent wobec 37 gospodarzy).

W nocy ze środy na czwartek Wizards (trzy zwycięstwa i porażka) spotkają się na własnym parkiecie z Indiana Pacers (1-3). Obydwa zespoły rywalizowały ze sobą w play off minionego sezonu, kiedy to w półfinale Konferencji Wschodniej ekipa z Indianapolis zwyciężyła 4-2.