Cudowna, niezapomniana noc w Madrycie - krzyczeli włoscy sprawozdawcy po meczu z Realem (1:1), który dał Juventusowi awans do finału Ligi Mistrzów. W pełnych entuzjazmu komentarzach podkreśla się, że nawet sami Włosi nie bardzo wierzyli w sukces turyńczyków.

Po 12 latach "Juve" wraca do finału Ligi Mistrzów, udało się wreszcie przełamać złą passę - przypominają włoskie media. Odnotowują, że klub ze stolicy Piemontu trafił do finału po raz ósmy.

Odtwarzając kolejne etapy decydującego meczu na stadionie Santiago Bernabeu odnotowuje się, że nie wszystko zapowiadało tak szczęśliwe zakończenie, bo po dobrym początku "Juve" było celem zmasowanego ataku ze strony madryckich rywali pod wodzą włoskiego trenera Carlo Ancelottiego. Natarcie goście zdołali jednak przetrwać.

"Juve jak marzenie" - obwieściła "La Gazzetta dello Sport". W zabawnej relacji największy włoski dziennik sportowy wyznacza kierunek: "Do Berlina i to bynajmniej nie po to, by odbudować mur. Niech sobie przyjeżdża i Messi, widział, jak skończył Ronaldo?".

"Ciao Real Madrid, ciao mister 100 milioni" - drwi gazeta z Walijczyka Garetha Bale'a kupionego za tę astronomiczną sumę.

Turyńska "La Stampa", której czytelnicy w sondażu najpierw wskazywali Real jako idealnego rywala dla Juventusu w półfinale, a teraz nie byli wcale pewni sukcesu, nazywa osiągnięcie zespołu trenera Massimiliano Allegriego "arcydziełem".

Wielki sukces mistrza Włoch interpretuje się też jako wielkie "odkupienie" po kilku fatalnych latach, których apogeum była degradacja Juventusu do drugiej ligi w rezultacie głośnej afery z ustawianymi wynikami meczów.

"Od finału mundialu w Berlinie (w 2006 roku Włosi zdobyli tam mistrzostwo świata - red.) do Serie B, z Serie B - do Berlina" - tak tę żmudną drogę podsumował legendarny były piłkarz Juventusu Alessandro Del Piero.

(j.)