Zamieszki podczas półfinałowego meczu Pucharu Narodów Afryki między Ghaną a Gwineą Równikową. Mecz musiał zostać przerwany na pół godziny przez skandalicznie zachowanie kibiców. Ostatecznie piłkarze Ghany awansowali do finału.

Losy meczu rozstrzygnęły się w ostatnich minutach przed przerwą. Najpierw gwinejski bramkarz Felipe Ovono sfaulował w polu karnym jednego z Ghańczyków, a Jordan Ayew zamienił "jedenastkę" na gola. Decyzja arbitra nie spodobała się miejscowym kibicom, którzy zaczęli go obrażać, a w kierunku boiska z trybun poleciały m.in. butelki i puszki po piwie. Reporterowi BBC udało się sfotografować to, co znaleziono po spotkaniu na murawie. Okazało się, że kibice rzucali również talerzami, kawałkami szkła i kamieniami.

Podobne zachowania nasiliły się, i gdy oba zespoły i sędziowie schodzili do szatni na przerwę, konieczna była eskorta policji. Prowadzona przez mającego polskie korzenie znanego izraelskiego trenera Avrama Granta Ghana prowadziła wtedy już 2:0 po tym, jak składną kontrę wykończył Wakaso Mubarak

W drugiej połowie Ghańczycy kontrolowali wydarzenia na boisku. Wynik ustalił kwadrans przed ostatnim gwizdkiem Andre Ayew, który z bliska umieścił piłkę w siatce gospodarzy.

W ostatnich minutach gry na trybunach zrobiło się jeszcze bardziej niespokojnie. W obawie o własne bezpieczeństwo fani Ghany opuścili swój sektor i przenieśli się pod linię końcową boiska. Mimo to w ich kierunku leciały różne przedmioty rzucane przez sympatyków Gwinei, których próbowali uspokoić miejscowi piłkarze. Po ponad półgodzinnej przerwie, po wyprowadzeniu kibiców Ghany przez tunel, który zwykle zarezerwowany jest dla piłkarzy, spotkanie zostało dokończone.

(abs)