Koszykarki Wisły Can Pack Kraków wygrały we własnej hali z MiZo Pecsi Pecs 69:57 (21:18, 17:19, 10:12, 21:8) w trzecim meczu 1/8 finału Euroligi. Wywalczyły tym samym historyczny awans do ćwierćfinału.

O sukcesie Wisły zadecydowało ostatnie pięć minut meczu, w których podopieczne trenera Jose Hernandeza pozwoliły rywalkom z Pecsu uzyskać jedynie dwa punkty. Do wygranej poprowadziła krakowianki hiszpańska rozgrywająca Marta Fernadez - miała 17 pkt, 6 zbiórek i 5 asyst. Janell Burse uzyskała 16 zbiórek dla Wisły. Z kolei w ekipie z Pecsu błysnęła Dalma Ivanyi, która miała 10 zbiórek i 11 asyst.

Wiślaczki rozpoczęły spotkanie piątką: Fernandez, Cohen, Kobryn, Burse, Castro Marques, zaś węgierski zespół wyszedł na parkiet w składzie: Fegyverneky, Raksanyi, Ivanyi, Nagy-Bujdoso, Ohlde. Krakowianki miały lekką przewagę w pierwszej kwarcie (9:4, 19:14), ale rywalki nie pozwalały na uzyskanie bezpiecznego prowadzenia. Na początku drugiej - po rzucie za trzy punkty Alexandrii Quigley - był remis (21:21), a pod koniec tej części zespół MiZo wygrywał 31:30 i 35:34.

W 23. minucie spotkania było już jednak 46:37 dla Wisły. Wówczas skutecznością popisała się liderka Węgierek Anna Vajda i to głównie dzięki jej akcjom drużyna z Pecsu nie tylko zmniejszyła straty, ale uzyskała przewagę 47:46. Wiślaczki miały kłopoty w walce pod tablicami, bo cztery faule pod koniec trzeciej kwarty miała na swoim koncie środkowa Ewelina Kobryn. Długo siedziała na ławce rezerwowych, a gdy wyszła w ostatniej części gry, szybko popełniła piąte przewinienie i musiała zejść z parkietu.

W 35. minucie był ponownie remis 55:55. Pięć punktów z rzędu zdobyła jednak Czeszka Katerina Zohnova. Agresywna obrona Wisły sprawiła, że rywalki nie potrafiły zdobyć punktów przez ponad 3 minuty. Zwycięstwo krakowianek przypieczętowała Agnieszka Majewska wykorzystując dwa wolne, po których "Biała Gwiazda" prowadziła 62:55.

Mecz obejrzał nadkomplet publiczności - 2500 widzów. Około stuosobowa grupa kibiców przyjechała z Węgier.

Po meczu powiedzieli:

Jose Hernandez (trener Wisły): To był faktycznie twardy mecz. Obie drużyny doskonale się znają i trudno było o jakąś niespodziankę, zaskoczenie taktyczne. W trzeciej kwarcie mieliśmy szansę "przełamania" meczu, ale zespół z Węgier znowu nas dogonił. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, ten awans jest ważnym w historii klubu.

Akos Fuzy (trener MiZo): To był bardzo dobry, wyrównany mecz. Gratuluję zespołowi krakowskiemu i życzę awansu do Final Four. Jestem dumny z postawy moich zawodniczek. Po słabym początku sezonu drużyna grała coraz lepiej, a z Wisłą przegrała po zaciętym boju.