"Tak, mam astmę i posiadam oficjalną zgodę na zażywanie leków, które dla zdrowych sportowców są zakazane. Mam czyste sumienie, nie czuję się oszustką. Wiem, że gdybym bardzo ciężko nie pracowała, to żadne medykamenty by mi nie pomogły" - powiedziała Marit Bjoergen. Na mistrzostwach świata w Oslo Norweżka zdobyła już trzy złote medale. W biegach na 10 i 15 km tuż za nią finiszowała Polka Justyna Kowalczyk.

Astma Bjoergen jest solą w oku nie tylko Justyny Kowalczyk, ale także Słowenki Petry Majdic. Wypowiedź Polki o "erze astmatyczek" nie przeszła bez echa w norweskich mediach. Tabloid "Verdens Gang" kolejny raz przytoczył wypowiedzi lekarzy, którzy uważają, że leki przeciwko astmie jedynie wyrównują szanse. W Polsce w podobnym tonie wypowiadała się wcześniej dr Urszula Zdanowicz. Współpracowniczka PKOl twierdzi, że zdrowemu sportowcowi takie specyfiki niewiele mogą pomóc.

Również norwescy dziennikarze i kibice w stosowaniu leków przez ich ulubienicę nie widzą nic złego. Podkreślają, że jest to zgodne z przepisami. Po drugie celnie zauważają, że sportowców zmagających się z astmą jest wielu. Kiedy po złote medale igrzysk olimpijskich sięgali Otylia Jędrzejczak czy Robert Korzeniowski nikogo w Polsce nie interesowało, że chorują na astmę. Trudno także polemizować ze stwierdzeniem, że 30-letnia biegaczka znaczące sukcesy odnosiła także przed rozpoczęciem kuracji w 2009 roku.

Niespełna dwa tygodnie temu w Drammen Bjoergen odniosła 44. zwycięstwo w PŚ i do wyrównania rekordu legendarnej Jeleny Wiaelbe brakuje jej już tylko jednego triumfu. Rosjanka przyznała w stolicy Norwegii, że jest przekonana o tym, że nie tylko w tej klasyfikacji przestanie być liderką. Wiaelbe choć zdobyła 16 medali MŚ, w tym aż 14 złotych uważa, że Bjoergen zakończy karierę z bogatszym dorobkiem. Na razie ma ich 12, w tym siedem z najcenniejszego kruszcu.