Jest śledztwo w sprawie wypadku radiowozu w podwarszawskich Dawidach Bankowych. Pojazdem, poza policjantami, podróżowały dwie nastolatki mające 17 i 19 lat. Podczas jazdy samochód uderzył w drzewo. Poszkodowane zostały obie dziewczyny i funkcjonariusze. Jak dowiedział się dziennikarz RMF FM, pruszkowska policja przekazała prokuraturze wszystkie dokumenty w sprawie incydentu.

REKLAMA

Radiowóz uderzył w drzewo

W poniedziałek wieczorem policjanci z Pruszkowa na Mazowszu zostali wezwani do pożaru. Gdy dojechali na miejsce, stwierdzili, że to jedynie ognisko i zakończyli interwencję.

Okazuje się jednak, że zabrali do radiowozu dwie nastolatki mające 17 i 19 lat.

Podczas jazdy kierujący funkcjonariusz stracił panowanie nad samochodem i uderzył w drzewo. Poszkodowane zostały wszystkie cztery osoby znajdujące się w pojeździe.

Z informacji, które uzyskał nasz dziennikarz wynika, że dziewczyny same po uderzeniu radiowozu w drzewo zgłosiły się na pogotowie w Raszynie. Karetkę wezwano natomiast do policjantów.

Śledztwo w sprawie wypadku

Śledztwo jest prowadzone w związku ze spowodowaniem wypadku. Wyjaśniane będą okoliczności, w jakich radiowóz wiozący postronne osoby uderzył w drzewo. Zbadana będzie też kwestia udzielania pomocy poszkodowanym nastolatkom.

Materiały postępowania trafiły do prokuratury w Pruszkowie. Ta jednak - w związku z tym, że postępowanie dotyczy miejscowych policjantów - z pewnością złoży wniosek o przekazanie sprawy do innej jednostki.

Wszczęto postępowanie dyscyplinarne

Wobec funkcjonariuszy, którzy po zakończeniu wieczornej interwencji zabrali do służbowego wozu nastolatki, wszczęto też postępowanie dyscyplinarne. Sprawą zajęły się wydziały kontroli w komendzie w Pruszkowie, a także komendzie stołecznej. Jak usłyszał nasz dziennikarz jeden z funkcjonariuszy ma prawie 20-letni staż służby, a drugi to młody policjant.

Policja nie ujawnia szczegółowych ustaleń, ograniczając się do stwierdzenia, że według kontrolerów doszło do nieprawidłowości, które muszą być wyjaśnione w ramach postępowania dyscyplinarnego.

Uczestnicy tego zdarzenia - jak usłyszał dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada - nie są zbyt rozmowni. Po pierwsze chodzi o ustalenie, w jakim celu nastolatki były w pojeździe. Po drugie - jak doszło do wypadku. Po trzecie - jak udzielano pomocy pokrzywdzonym.