Mężczyzna wszedł z dziećmi do morza na niestrzeżonej plaży w Łebie, mimo obowiązującego zakazu kąpieli. 44-letni opiekun kolonistów z Małopolski usłyszał zarzut narażenia podopiecznych na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek po południu na jednej z niestrzeżonych plaż w Łebie. 44-letni opiekun wraz z pięciorgiem kolonistów w wieku 12-13 lat zdecydował się wejść do morza, mimo całkowitego zakazu kąpieli.
Zakaz został wprowadzony z powodu wysokich fal i silnych prądów wstecznych, które stanowią poważne zagrożenie dla życia i zdrowia.
Grupa znalazła się w niebezpieczeństwie - wszyscy zaczęli tonąć. Sytuację zauważył dwuosobowy patrol ratowników pieszych, który natychmiast podjął akcję ratunkową.
Na miejsce wezwano wsparcie - quady ze sprzętem medycznym oraz ratowników z najbliższego stanowiska WOPR.
Tonący znajdowali się około 100 metrów od brzegu i 300 metrów od najbliższego strzeżonego kąpieliska.
Wszyscy uczestnicy feralnej kąpieli zostali wyciągnięci z wody i byli przytomni. Udzielono im pierwszej pomocy, a jedna osoba została przewieziona do szpitala.
Jak poinformowała asp. sztab. Magdalena Zielke, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Lęborku, 44-letni opiekun usłyszał zarzuty narażenia podopiecznych na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Mężczyzna odpowie za swoje czyny przed sądem - grozi mu do 5 lat więzienia.