Od kilku tygodni w Gdańsku głośno wokół nagrody im. Lecha Bądkowskiego w kategorii Darczyńca Roku 2021. Prezydent Aleksandra Dulkiewicz przyznała ją Andrzejowi Stelmasiewiczowi – znanemu w Gdańsku działaczowi społecznemu i kulturalnemu, zarazem miejskiemu radnemu. Radni PiS ujawnili w tym tygodniu, że nie wygrał on głosowania w kapitule nagrody, którą otrzymał. Jak tłumaczy to miasto?

Wokół nagrody dla Andrzeja Stelmasiewicza, który jest także w Gdańsku radnym z ramienia stowarzyszenia "Wszystko dla Gdańska" - założonego jeszcze przez Pawła Adamowicza -  głośno jest w mieście od kilku tygodni. Sprawę nagłośnili radni Prawa i Sprawiedliwości, podnosząc, że Stelmasiewicz otrzymał nagrodę, w której kapitule sam zasiada. Miasto tłumaczyło wtedy, że Stelmasiewicz nie brał udziału w głosowaniu nad przyznaniem nagrody w kategorii Darczyńca Roku i nie uczestniczył w obradach kapituły.

Nagrodę honorową w tej kategorii otrzymał Andrzej Stelmasiewicz, Radny Miasta Gdańska, który w maju 2020 ogłosił, że do ustania pandemii SARS-CoV-2 będzie przekazywać należne mu diety radnego na rzecz organizacji społecznych - pisał o tym wyborze miejski serwis gdansk.pl.

Wczoraj gdańscy radni PiS - Przemysław Majewski i Anrzej Skiba - zorganizowali w tej sprawie kolejną konferencję prasową. Ujawnili na niej wyniki głosowania kapituły w kategorii Darczyńcy Roku. Jak okazało się Stelmasiewicz nie wygrał głosowania. Radni tłumaczą, że dopiero teraz otrzymali szczegółowe informacje dotyczące wyboru.

Po ogłoszeniu laureatów nagród wystosowaliśmy interpelację w sprawie przyznania tej nagrody, niestety otrzymaliśmy tylko szczątkowe informacje od wiceprezydent Chabior (Monika Chabior, zastępczyni Prezydent Miasta Gdańska - przyp. red.). Dopiero po kolejnych dwóch interpelacjach dotarliśmy do protokołu z obrad kapituły. Nie wiemy, dlaczego trwało to tak długo, mamy nadzieję, że ta "obstrukcja" nie wynikała z osobistego zaangażowania wiceprezydent Chabior w prace kapituły - mówi RMF FM radny Przemysław Majewski, dodając, że z protokołów wprost wynika, że kapituła, stosunkiem głosów 7 do 4, wybrała Tomasza Pogonowskiego z fundacji "Pomagamy Nie Ziewamy" i że regulamin konkursu mówi wprost, że prezydent podejmuje decyzje na podstawie protokołu kapituły.

Ta sytuacja potwierdza, że mieszkańcy nie mogą ufać władzom miasta. Po co istnieją rady, kapituły, organa kolegialne, skoro ostatecznie i tak prezydent autorytatywnie zmienia decyzje? Władze miasta mają usta pełne frazesów o przestrzeganiu prawa, a same nie potrafią stosować się do regulaminów w tak błahych sprawach - stwierdza Majewski.

"Sprawa być może nie została dobrze zakomunikowana na początku"

Pytane o nowe informacje w tej sprawie miasto przyznaje, że rzeczywiście wynik głosowania i wybór kapituły był inny, niż laureat nagrody.

Zgodnie z regulaminem komisja przedstawia kandydatury, a wyboru dokonuje pani prezydent, na podstawie tego właśnie protokołu. Stąd pewnie takie emocje związane z tym co było w protokole i jak głosowała komisja - mówi w rozmowie z RMF FM Daniel Stenzel, rzecznik prezydent Gdańska.

Jak tłumaczy, Aleksandra Dulkiewicz wybierać musiała pomiędzy zgłoszonymi przez różne stowarzyszenia dwiema kandydaturami - wspomnianego Pogonowskiego i właśnie Stelmasiewicza. Dlaczego wybór padł na Stelmasiewicza? Jak tłumaczy Stenzel, druga ze wskazanych osób, działa społecznie dopiero od mniej więcej dwóch lat, a zaangażowanie Stelmasiewicza, na przeróżnych polach, jest znane od lat, a sama nagroda nie dotyczy jedynie przekazywanych na rzecz organizacji pozarządowych diet.

Jest to taki lokalny działacz z Oliwy, który prowadzi też - prywatnie oczywiście - poważny biznes. Z tego biznesu dziesiątki tysięcy złotych miesięcznie przekazuje na funkcjonowanie ratusza (Oliwski Ratusz Kultury - przyp. red.), na różne inne organizacje charytatywne. Przekazywał tę dietę oczywiście na "Wszystko dla Gdańska", co zostało wskazane już przez radnych opozycyjnych, ale przekazywał też te diety na rzecz "Wspólnoty Gdańskiej" i przekazywał tę dietę na rzecz stowarzyszenia, które go zgłosiło. I to by było kilka diet. Kolejna rzecz - w zeszłym roku Andrzej Stelmasiewicz ufundował też stypendia dla studentek z Ukrainy. Cztery studentki z Akademii Sztuk Pięknych. 2000 złotych, co miesiąc tez na ten cel przekazywał. Wiec jest to naprawdę osoba bardzo zaangażowana w życie organizacji pozarządowych w Gdańsku - objaśnia Daniel Stenzel.

Pytany o to, dlaczego miasto nie przedstawiło tych wszystkich informacji - łącznie z wynikiem głosowania w kapitule - od razu, gdy tylko pojawiły się pierwsze kontrowersje, przyznaje, że sprawa być może nie została dobrze zakomunikowana na początku.

Na pewno nie wygląda to dobrze, ale mówię: biorąc pod uwagę całokształt twórczości pana Stelmasiewicza i zestawiając to z inną osobą... jeszcze raz powtórzę, nie chcę tego pana jakkolwiek tutaj obrazić, że on za mało działa, bo tylko 2 lata, ale jeżeli trzeba ważyć pomoc dla różnych organizacji pozarządowych i ich zaangażowanie, to Stelmasiewiczowi tutaj wiele osób nie dorówna - mówi Stenzel.

"Wydaje mi się, że nagroda jest uzasadniona"

Podczas wczorajszej konferencji radni PiS wezwali Andrzeja Stelmasiewicza do zwrotu nagrody.

Nie zamierzam zrzekać się, oddawać nagrody Darczyńcy Roku za rok 2021. Nie dlatego, że jestem kolekcjonerem nagród, lecz dlatego, że wydaje mi się, że nagroda jest merytorycznie bardzo uzasadniona. Wydałem oświadczenie, w którym pisałem o rozlicznych sprawach, które dofinansowuję. Zarówno kultura, jak i edukacja, jak i stypendia dla ukraińskich studentek. Sam nie pamiętam, kiedy, komu, co dałem. Jest tego mnóstwo. W skali roku jest to co najmniej milion złotych. W związku z tym wydaje mi się, że nagroda jest uzasadniona. To samo mówiłbym, gdyby ktoś inny był laureatem tej nagrody. Bo chciałbym, żeby mówiono o meritum, czyli o darowaniu pieniędzy na rozliczne społeczne, kulturalne i inne cele, a nie koncentrowano się na sprawach proceduralnych, bo bez meritum to cała procedura traci sens zupełnie. Nie zamierzam oddawać tej nagrody, bo nie widzę żadnego dla tego uzasadnienia - mówi RMF FM Stelmasiewicz.

Nagroda honorowa

Nagroda im. Lecha Bądkowskiego w kategorii Darczyńcy Roku jest nagrodą honorową. Laureat otrzymuje statuetkę. Andrzej Stelmasiewicz w tym roku dostał ją po raz drugi. W 2014 roku otrzymał ja już z rąk Pawła Adamowicza.

Całe oświadczenia Andrzeja Stelmasiewicza, wydane jeszcze na początku czerwca, gdy po raz pierwszy przedstawiono kontrowersje związane z nagrodą:

Opracowanie: