​NSZZ Solidarność grozi przyłączeniem się do protestu rolników. Na razie zachodniopomorscy związkowcy wystosowali list otwarty do premiera Mateusza Morawieckiego, w którym domagają się podjęcia rozmów z protestującymi i wypracowania porozumienia. Dają rządzącym tydzień.

List związkowców jest krótki i konkretny. Zwracają w nim uwagę, że rolnicy w Szczecinie protestują już kilkanaście dni. Oczekują podjęcia poważnych rozmówi i spełnienia swoich postulatów. Solidarność przypomina, że na okrągły stół w Ministerstwie Rolnictwa nikt z protestujących w Szczecinie nie został zaproszony. 

NSZZ "Solidarność" Pomorza Zachodniego rozważa przyłączenie się do tego protestu. Jak mówi szef zachodniopomorskiego regionu Solidarności Mieczysław Jurek, związek zawodowy daje rządzącym tydzień na reakcję.

Póki jest czas musimy interweniować i wkrótce dołączymy do rolników. Gdy połączymy nasze siły to nikt łaski nam nie zrobi, że przyjedzie i będzie chciał rozmawiać, bo sytuacja będzie naprawdę poważna. Nie będziemy jeździć ciągnikami i generować uciążliwości, ale zrobimy taki protest, że wszyscy do nas przyjadą, bo będą chcieli uniknąć ogólnopolskiego buntu. To może się rozszerzać - mówi Mieczysław Jurek.

Jak tłumaczą związkowcy, trudna sytuacja w rolnictwie uderzy pośrednio w kondycję innych firm, chociażby Zakładów Chemicznych w Policach.

Rolnicy protestują w Szczecinie już 2 tygodnie. Jak dotąd nie doczekali się nawet telefonu z zaproszeniem do rozmów. Zostali pominięci przy okrągłym stole w Ministerstwie Rolnictwa. Liczą na to, że nowy minister rolnictwa, następca Henryka Kowalczyka, potraktuje ich poważnie i pierwsze kroki po zaprzysiężeniu, skieruje do Szczecina.

Od poniedziałku rolnicy zaostrzyli protest, codziennie ich traktory tamują ruch w Szczecinie. W środę ciągniki zablokowały skrzyżowanie w pobliżu Bramy Królewskiej.


Opracowanie: