​Plantatorzy malin z Lubelszczyzny skarżą się na swoją dramatyczną sytuację i nie wykluczają protestów. Skupy płacą im jedynie 4-5 złotych za kilogram owoców. Przy takiej cenie, po zapłaceniu pracownikom, rolnikom nie zostaje praktycznie nic.

Plantatorzy z Lubelszczyzny grożą protestami z powodu niskich cen skupu. Są sfrustrowani i zdesperowani. Mają podejrzenia, że firmy przetwórcze zmawiają się, ile im zapłacić, jednocześnie sprowadzając tańsze maliny zza wschodniej granicy. W Ukrainie maliny są sprzedawane po około 2-2,20 złotego, a w Mołdawii sytuacja jest podobna - mówią polscy producenci ze Świdna w gminie Chodel na Lubelszczyźnie. Jak tłumaczą, nie są w stanie tak tanio produkować, ponieważ mają inną strukturę kosztów produkcji. Niektóre środki ochrony roślin, które są już wycofane w Polsce, nadal są stosowane w Ukrainie, dzięki czemu koszty są niższe.

Plantatorzy zastanawiają się, czy nie byłoby lepiej pozostawić owoce na krzakach. Niestety, wtedy plantacje mogłyby zniszczyć choroby grzybowe, co mogłoby zagrozić przyszłorocznej produkcji. 

Pracujemy cały dzień, a na koniec dnia, dopiero po dostarczeniu malin do skupu dowiadujemy się, za ile faktycznie je sprzedaliśmy - skarżą się. Producenci wychodząc w pole nie wiedzą, ile dostaną za swoje produkty, podczas gdy np. w Niemczech rolnicy mają wcześniej informację na temat przyszłej ceny - mówią.

Ośrodki doradztwa rolniczego podają, że koszt uprawy maliny jesiennej to 7-8 zł za kilogram bez kosztów zbioru.

Zapłacisz 2 czy 2,50 zł pracownikowi, sprzedasz to po 4 zł to co ci zostaje? Nic - skarżą się plantatorzy. Każdy idzie do pracy i chce coś osiągnąć w życiu. Nie mam motywacji nawet do tego, żeby wyjść w pole - mówi jeden z rolników.

Opracowanie: