W Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi doszło do wydarzenia bez precedensu w polskiej medycynie. Interdyscyplinarny zespół lekarzy przeprowadził unikalną operację serca u noworodka, który został zoperowany niemal natychmiast po przyjściu na świat. Dziewczynka o imieniu Ala, u której wykryto guz wielkości jej serca, trafiła na stół operacyjny już w 11. minucie życia. Dzięki niezwykłej determinacji i precyzji lekarzy, życie dziecka zostało uratowane.
Historia Ali rozpoczęła się jeszcze przed jej narodzinami. W kwietniu 2025 roku jej mama, pani Natalia, trafiła do Instytutu w Łodzi, gdzie podczas badania USG wykryto niepokojącą zmianę. W worku osierdziowym płodu zauważono guz o wymiarach 22 na 21 mm, czyli niemal tak duży jak samo serce dziecka.
Specjaliści zdiagnozowali teratomę, czyli guz serca typu potworniak. Zwykle pojawia się po 30. tygodniu ciąży. W tym stadium ciąży można byłoby ją zakończyć i zaplanować zabieg kardiochirurgiczny. Jednak w sytuacji pani Natalii było to niemożliwe, bo była to dopiero połowa ciąży i dziecko by nie przeżyło - wyjaśnia prof. Maria Respondek-Liberska, kierownik Zakładu Kardiologii Prenatalnej ICZMP w Łodzi.
Lekarze podjęli decyzję o maksymalnym wydłużeniu trwania ciąży, aby zwiększyć szanse dziecka na przeżycie. Niestety, stan płodu zaczął się pogarszać. Guz powiększył się trzykrotnie, a w klatce piersiowej pojawił się płyn, który blokował rozwój płuc. Konieczna była natychmiastowa operacja kardiochirurgiczna.
Zespół specjalistów złożony z kardiologów, kardiochirurgów, położników i neonatologów opracował szczegółowy plan działania. Jednym z największych wyzwań była kilkusetmetrowa odległość między blokiem porodowym a salą operacyjną - wcześniak w stanie zagrożenia życia mógłby nie przeżyć kilku minut transportu. Rozwiązaniem okazała się adaptacja sali hybrydowej na bloku kardiochirurgicznym, gdzie równolegle mogło odbyć się cesarskie cięcie i operacja serca.
Liczyła się każda sekunda, więc cała operacja została zaplanowana do tego stopnia, że ustalone zostały nawet miejsca, w których mają stać poszczególni członkowie zespołu operacyjnego w newralgicznym momencie zabiegu - podkreśla prof. Edward Malec z kliniki kardiochirurgii Instytutu.
Mama Ali została znieczulona ogólnie, co pozwoliło na natychmiastowe działania resuscytacyjne u dziecka jeszcze na działającej pępowinie. Zaczęłam intubować dziecko zaraz po tym, gdy jego główka została wydobyta z macicy. (..) Spodziewaliśmy się zgodnie z badaniami prenatalnymi, że dziecko będzie w bardzo złym stanie - relacjonuje dr Katarzyna Fortecka-Piestrzeniewicz.
Ala przyszła na świat w stanie wymagającym natychmiastowej reanimacji. W 11. minucie życia trafiła na stół operacyjny. Zespół kardiochirurgów w ekspresowym tempie przystąpił do usuwania guza. W szpitalnym raporcie zapisano, że już w 17. minucie życia dziecka guz został usunięty, a cała operacja - od momentu otwarcia klatki piersiowej do zakończenia - trwała zaledwie 45 minut.
To był otorbiony guz wielkości mandarynki. Szypuła guza była związana ze ścianą aorty, bardzo blisko odejścia prawej tętnicy wieńcowej. Musieliśmy uważać, żeby precyzyjnie usunąć przyczep guza, tak, by nie uszkodzić tętnicy wieńcowej. Fałszywy ruch oznaczałby śmierć dziecka - wyjaśnia prof. Katarzyna Gilis-Januszewska, kierownik Kliniki Kardiochirurgii ICZMP w Łodzi.
Operacja zakończyła się sukcesem. Dziś Ala ma dwa i pół miesiąca. Jest karmiona mlekiem mamy i nabiera sił.