Mieszkańcy Krakowa z niepokojem obserwują sytuację na rynku pracy. Największe firmy w mieście zapowiadają masowe zwolnienia, które mogą dotknąć nawet 1500 osób.

REKLAMA

Zwolnienia grupowe w Krakowie od początku 2025 roku dotknęły już prawie 4 tysiące osób - informuje "Fakt". Na tym prawdopodobnie nie koniec.

Shell planuje restrukturyzację

Pierwsze niepokojące informacje napłynęły z Shell Polska. Firma zatrudniająca około 5 tysięcy osób w Krakowie oficjalnie zapowiedziała likwidację 250 etatów.

Pracownicy obawiają się jednak, że liczba zwolnień może być znacznie wyższa i sięgnąć nawet 800 miejsc pracy.

Shell tłumaczy, że to "reorganizacja, która obejmuje zarówno ograniczenie niektórych stanowisk, jak i tworzenie nowych, odpowiadających aktualnym potrzebom biznesowym".

Heineken przenosi działalność do Indii

Kolejne złe wieści płyną z Heineken Polska. Firma planuje przenieść część działalności do Indii, co może oznaczać utratę od 500 do 700 miejsc pracy w Krakowie.

Według doniesień indyjskich mediów, w nowym centrum Heinekena w Indiach zatrudnienie znajdą aż 3 tysiące osób.

Nie tylko Shell i Heineken chcą zwalniać ludzi. Do grupowych zwolnień może także dojść w Aldi. Dyskont, który otworzył swoją siedzibę w stolicy Małopolski zaledwie rok temu, zdecydował się na redukcję prawie 100 etatów.

Czytaj też: Mieszkańcy Krakowa zarabiają najlepiej w Polsce. Z czego to wynika?

Eksperci: Automatyzacja i niższe koszty pracy

Specjaliści wskazują, że za falą zwolnień stoją: automatyzacja, rozwój sztucznej inteligencji oraz przenoszenie procesów do krajów o niższych kosztach pracy.

Według danych Grodzkiego Urzędu Pracy, na które powołuje się "Gazeta Wyborcza", w okresie od 1 stycznia do 25 września 2025 roku zamiar przeprowadzenia zwolnień grupowych zgłosiło w Krakowie 29 zakładów pracy, a planowana liczba osób do zwolnienia to 3903.

Najwięcej zgłoszeń wpłynęło w lutym, kwietniu oraz lipcu.

Najbardziej dotkniętą zwolnieniami branżą jest IT. Zwolnienia obejmą również pracowników sektora księgowości i doradztwa podatkowego, a także osoby związane z obsługą klienta i pracą w call center.

Czy to początek większego kryzysu na lokalnym rynku pracy? To pokaże najbliższa przyszłość.