Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zapowiedział, że jego kraj zerwie rozmowy pokojowe z Rosją, jeśli dopuści się ona dalszych zbrodni w Mariupolu i zorganizuje pseudoreferenda na okupowanych terenach. "Nie byliśmy uważani i nie jesteśmy uważani w Federacji Rosyjskiej za niepodległe państwo, nie szanuje się tam naszej kultury, naszych wartości. Dziś walczymy o to – o niepodległość, o wolność" – tłumaczył na konferencji prasowej w Kijowie.

Na konferencji Wołodymyr Zełenski zapewnił, że nie boi się ewentualnego spotkania z Władimirem Putinem.

Nie boję się spotkania z prezydentem Federacji Rosyjskiej, nie mam prawa się bać, bo nasi ludzie pokazali, że niczego się nie boją. Ludzie zatrzymywali rosyjski sprzęt bojowy gołymi rękami - podkreślił. Normalny przywódca nie ma prawa się bać, kiedy idzie o nasze państwo i niepodległość - dodał.

Zastrzegł jednak, że jeśli wojska rosyjskie zdecydują się na zlikwidowanie obrońców Mariupola i zorganizują "pseudoreferenda" w "pseudorepublikach", to Ukraina wycofa się z wszelkich procesów negocjacyjnych.

Zełenski odniósł się też do zaplanowanej na czwartek wizyty sekretarza generalnego ONZ w Moskwie. Dopiero później ma on się udać do Kijowa. Zasugerował, że trasa wybrana przez Antonio Guterresa zamieni tę podróż w formalność. Według prezydenta Ukrainy sama chęć "przyjazdu do Kijowa i po prostu porozmawiania" nie wystarczy.

Myślę, że jeśli sekretarz generalny ONZ ma czas, musi najpierw odwiedzić miejsca, w których nasi ludzie byli torturowani i zabijani, a dopiero potem znaleźć czas na "szanownych panów z Moskwy". Wydaje mi się, że ważniejsze jest zrozumienie tego, co dzieje się w naszym kraju, aby mieć punkt widzenia, który sekretarz generalny ONZ może przedstawić w Moskwie na spotkaniu z prezydentem tego państwa - wyjaśnił Zełenski.

Prezydent Ukrainy podziękował Polsce za pomoc udzieloną jego krajowi podczas wojny.

Przyjąć 2,5 mln naszych ludzi, to ogromna pomoc. To szczególny stosunek jednego narodu do drugiego w trudnym czasie. (...) Polsce można tylko podziękować. To bezpieczni i przyjaźni sąsiedzi Ukrainy. Wierzę, że pozostanie to na długo i na poważnie - powiedział Zełenski. 

Ukraiński przywódca przekazał, że Rosjanie wywieźli ponad pół miliona ludzi z różnych okupowanych części Ukrainy do Rosji i do części Donbasu niebędącej pod kontrolą władz w Kijowie.

Liczby, które posiadamy, są tragiczne - podkreślił. Zaznaczył przy tym, że szacunki te nie są dokładne.

Zełenski przekazał, że nie ma szacunków w sprawie tego, ile dzieci zostało wywiezionych przez Rosjan. Dane sprzed tygodnia świadczyły o ok. 5 tys. - dodał. 

"Gdybyśmy mieli broń jądrową, nigdy byśmy jej nie wykorzystali"

Nie uważam, że obecnie na świecie poczytalny człowiek może wykorzystać broń jądrową. Uważam, że może być wykorzystana przez tę czy inną osobę nie wtedy, kiedy jest zagoniona w ślepą uliczkę, lecz kiedy straciła związek z rzeczywistością, ze zdrowym rozsądkiem - powiedział Zełenski na konferencji. Jeśli władze Federacji Rosyjskiej nie stracą całkowicie związku z rzeczywistością i poczytalności, nie będą wykorzystywać broni nuklearnej - ocenił.

Gdybyśmy mieli broń jądrową, nigdy byśmy jej nie wykorzystali (...) Myślę, że ryzyko rozpoczęcia wojny ze strony Rosji byłoby zminimalizowane - oświadczył.

Zełenski poinformował na konferencji, że w niedzielę stolicę Ukrainy odwiedzą sekretarz stanu USA Antony Blinken i szef Pentagonu Lloyd Austin. Tematem rozmów mają być dostawy niezbędnego Ukraińcom uzbrojenia.