24 lutego minie rok od rozpoczęcia inwazji Rosji na Ukrainę. Dwa dni przed rocznicą swoją premierę będzie miała książka cenionego dziennikarza i reportera wojennego. Nakładem wydawnictwa W.A.B ukaże się zbiór reportaży „Opór. Ukraińcy wobec rosyjskiej inwazji”. O swojej książce oraz aktualnej sytuacji w Ukrainie mówił w Radiu RMF24 jej autor Paweł Pieniążek.

Dziennikarz, który spędził w Ukrainie ponad pół roku podkreśla, że sytuacja w Bachmucie jest fatalna. Walki są bardzo zacięte. Nie jest tajemnicą, że niektórzy Ukraińcy sympatyzują z Rosją.

Pieniążek opowiadał również, jak Ukraina zmieniła się przez ostatni rok wojny.

W ciągu tego roku na pewno Ukraina jest niesamowicie wymęczona, ale mimo wszystko trzyma się chyba lepiej, niż wszyscy się spodziewaliśmy. Mimo zmęczenia, tych tragicznych sytuacji osobistych, ludzie cały czas działają, czy to właśnie służąc w siłach zbrojnych, czy będąc wolontariuszami, czy po prostu wspierając w inny sposób. To jest właśnie ten opór - mówił w rozmowie z Krzysztofem Urbaniakiem.

Twarze oporu Ukraińców

Bardzo ważne jest tzw. zaplecze, dlatego że z jednej strony armia, mnóstwo ochotników, którzy poszli walczyć, zrobiła ogromną sprawę i to oni wstrzymywali to uderzenie bezpośrednio, ale dużo trudniej byłoby im to robić, gdyby nie miliony Ukraińców, którzy w przeróżny sposób angażowali się w to, żeby ich wesprzeć, kupując mundury, samochody, celowniki, apteczki, oddając swoją broń, czasami przynosząc herbatę na posterunek, wspierając właśnie w tych pierwszych dniach, kiedy ukraińska armia nagle się zwielokrotniła. Działanie oddolne ludzi miało ogromne znaczenie. Oni wszyscy są zależni od pomocy humanitarnej, którą w dużym stopniu dostarczają wolontariusze, różne organizacje, niekoniecznie instytucje państwowe - mówił Paweł Pieniążek.

Autor podkreśla również, że ludzie nigdy nie zapomnieli o poprzednim życiu, a ich siła i nadzieja wynika z wiary, że kiedyś wrócą do normalności i spokoju. Spotykając się z bohaterami, nawet w skrajnych warunkach, opisywał wydarzenia z frontu, czasami będąc również ich uczestnikiem.

Walka o to dawne życie sprzed 24 lutego jest rzeczą, która ich napędza. W tej nowej sytuacji często odnajdywali się z godziny na godzinę. Kiedy rozpoczęła się inwazja, nie było zbyt wiele czasu na zastanawianie się. Tam był taki moment szoku, kiedy wiele osób nie wiedziało, co ma ze sobą zrobić. Byli zagubieni, bardzo wiele ludzi patrzyło cały czas w telefony i próbowało zrozumieć, co się dzieje, bo ten ogrom informacji był przytłaczający. Ale ten moment uświadomienia, co się dzieje i co trzeba robić, był bardzo szybki.

W niektórych sytuacjach po prostu się spotykaliśmy i rozmawialiśmy. Spotykaliśmy się w piwnicach czy w ich zniszczonych domach, a czasami ja byłem obok, na miejscu tych wydarzeń. Trochę rozmawiałem o tym, co było, ale też widziałem, co dzieje się na bieżąco - mówił.

Autor w swojej książce opowiada poruszającą historię uchodźczyni. Podkreśla również, jak dla wielu ludzi żyjących na terenach objętych konfliktami zbrojnymi ważny jest dom, poczucie ciepła i posiadania swoich czterech ścian.

Najbardziej poruszyła mnie historia uchodźczyni wewnętrznej z Debalcewa, z którą rozmawiałem 23 lutego. Ona była zupełnie spokojna. Mówiła, że wszystko jest dobrze, że w 2014/15 roku to wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Od lat mieszka w kontenerach zbudowanych dla uchodźców wewnętrznych. W 2022 roku obiecano im, że zbudują na tym terytorium prawdziwy budynek i będą mieli normalne mieszkanie. Ich dom w tej walce został zniszczony. 24 lutego wszystko obróciło się w pył. Zadzwoniła do mnie o siódmej rano i powiedziała "teraz się boję". To było dla mnie takim symbolem tego rozpadającego się życia, które ludzie sobie tam układali. Ta rodzina wyprowadziła się w głąb Ukrainy, ale znowu byli w tym miejscu nieposiadania domu. To chyba mnie najbardziej poruszyło z tego względu, że temat samego domu jest rzeczą, którą  staram się zrozumieć od lat pracując na terenach objętych konfliktami zbrojnymi. Niewiele z tego rozumiem, dlaczego dom dla wielu jest aż taką ważną rzeczą. Często ludzie są gotowi siedzieć w nim aż do samego końca i wolą ryzykować życiem, niż się z niego ruszyć.

Rozdarcie, nieustępliwość, nadzieja

Książka podzielona jest na trzy części: rozdarcie, nieustępliwość, nadzieja. Krzysztof Urbaniak pytał swojego gościa o to, co teraz przede wszystkim towarzyszy Ukraińcom. 

Wciąż dominuje nieustępliwość. Rozdarcie było bardzo chwilowe. Potem przyszła właśnie ta nieustępliwość i razem z nią nadzieja. W momencie, kiedy wiesz, o co walczysz i wiesz na czym ci zależy, to twoje postanowienie, działania są dużo mocniejsze. Ponieważ Ukraińcy wierzą, że mogą być lepszym państwem, że mają czego bronić, to działają do dzisiaj. Ukraińska armia odzyskuje terytoria w obwodzie Charkowa. Właśnie w takich momentach pojawia się nadzieja, że wojna może być wygrana. Potem znowu wraca nieustępliwość, te momenty radości, jak te, gdy w obwodzie chersońskim ukraińska armia weszła do miasta. Potem znowu toczą się ciężkie walki, Ukraina traci ziemie, jak w przypadku teraz walk o Donbas, gdzie kolejne miejscowości są zajmowane - to są momenty, kiedy zaciskają zęby i próbują działać. Nadzieja schodzi na drugi plan, ale jest mimo wszystko motywacją - mówił autor.

Ile jeszcze wystarczy energii?

Każdy człowiek ma jakieś swoje ograniczone możliwości i mimo najszczerszych chęci trudno żyć cały czas w takim stanie. Pojawiają się kwestie takie, że trudno być wolontariuszem 24 godziny na dobę, bo też trzeba zacząć zarabiać pieniądze, czasami jest też naturalna chęć zrobienia sobie wolnego. Jest też pytanie o to, jak będzie się rozwijał konflikt. Jeżeli on ugrzęźnie, jeżeli to wszystko będzie się działo na terytorium głównie Donbasu, to jest szansa, że emocje opadną, ale dopóki są aktywne działania zbrojne, to myślę, że wciąż rzesze ludzi będą robiły wszystko, żeby rozstrzygnąć ten konflikt na swoją korzyść - podkreślał.

W Europie wojnę traktuje się jako coś odległego, niemożliwego, starego, coś z XX wieku. Pieniążek podkreśla jednak, że zawsze istnieje jakieś zagrożenie, które czyha.

Pokój to nie jest coś, co jest dane raz na zawsze. On może się skończyć w każdej chwili i dlatego też trzeba o niego dbać i cieszyć się z niego, nie zapominać o tym, że życie w pokoju to jest naprawdę przywilej. Trzeba rozumieć jego wartość - podkreślał dziennikarz.

Opracowanie: Emilia Witkowska