Minister edukacji apeluje do nauczycieli, żeby przeprowadzili z dziećmi i rodzicami spotkania o dopalaczach. Jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego, gdy na rynku funkcjonowało ponad 800 sklepów, urzędnicy nie widzieli potrzeby takich rozmów.

Ministerstwo nie będzie na pewno narzucało każdej szkole tego samego. Chcemy, żeby każda szkoła podejmowała decyzję odpowiedzialnie i suwerennie wiedząc jakie ucznie mają problemy. Może akurat dopalacze w tej szkole nie są problemem - twierdził niedawno rzecznik minister edukacji Katarzny Hall.

Po tym jak rząd rozpoczął antydopalaczową ofensywę, MEN również zmieniło zdanie. Urzędnicy napisali nawet przykładowy scenariusz spotkania z rodzicami. Według Wandy Łuczak, wicedyrektorki jednego z warszawskich liceów, jedno dwugodzinne spotkanie nie ma sensu.

W związku z tym, że wszędzie mówi się o dopalaczach, pada ze strony ministerstwa propozycja zrobienia takiego spotkania. To nie ma sensu. Ta rozmowa z rodzicami, dialog i współpraca powinna być przez cały cykl kształcenia - twierdzi Łuczak. Jak dodaje na każdym zebraniu z rodzicami przynajmniej pół godziny powinno się poświęcić na rozmowę o problemach młodzieży.

Trzeba rozmawiać nie tylko o dopalaczach ale też innych środkach odurzających. Do tych tematów należy też systematycznie wracać. Problem nie zniknie wraz z zamknięciem sklepów.