​Meczem Agnieszki Radwańskiej z Sharon Fichman z Kanady rozpoczyna się dziś ostatni w tenisowym sezonie turniej wielkoszlemowy, czyli US Open. Zawody znów mają rekordową pulę nagród - 41 milionów dolarów.

US Open równa się pod tym względem z Wimbledonem, gdzie w tym roku na nagrody przeznaczono 25 milionów funtów, czyli w przybliżeniu 41 milionów dolarów. Znacznie "biedniejsze" są pod względem finansowym dwa pozostałe turnieje wielkoszlemowe - w puli na Australian Open są 33 miliony dolarów, a na Rolanda Garrosa - o milion mniej. 

Najwięcej pieniędzy pochłaniają oczywiście nagrody dla zwycięzców. W Nowym Jorku triumfatorka i triumfator zmagań singlowych otrzymają czeki na 3 miliony dolarów. Pula nagród wzrasta przede wszystkim dlatego, że rosną nagrody dla zawodników odpadających w pierwszej czy drugiej rundzie, dla których wyjazd i życie w USA jest nieporównywalnie droższe, niż dla zawodników ze ścisłego światowego topu.

Pula rośnie zresztą z roku na rok. W 2004 roku na US Open wynosiła "zaledwie" 10 milionów dolarów, podczas gdy przed rokiem były to już 34 miliony. Dla organizatorów to jednak wciąż mało - już zapowiedzieli, że w ciągu dwóch lat będą w stanie przeznaczyć na nagrody okrągłą sumę 50 milionów dolarów.


Pula nagród w turnieju singlowym US Open (w nawiasie - liczba zawodników otrzymująca taką premię):

Zwycięzca (1) - 3 miliony $

Pokonany w finale (1) - 1,45 miliona $

Półfinaliści (2) - 730 tysięcy $

Ćwierćfinaliści (4) - 370 tysięcy $

IV runda (8) - 187 tysięcy $

III runda (16) - 105 tysięcy $

II runda (32) - 60 tysięcy $

I runda (64) - 35 tysięcy $