Po regeneracji związanej z występem na kortach Rolanda Garrosa i tygodniu treningów już na kortach trawiastych do tenisowej rywalizacji wraca Iga Świątek. Polka rozpoczyna turniej w Bad Homburg. Późnym popołudniem w pierwszej rundzie zagra z Niemką Tatjaną Marią.

Jak połączyć konieczność odpoczynku po wielkoszlemowym sukcesie z koniecznością zaadaptowania się do gry na nowej nawierzchni? Z takim zmartwieniem poradzić musiała sobie w ostatnich tygodniach Iga Świątek i jej sztab. 

Po zwycięstwie na kortach Rolanda Garrosa był czas na krótkie wakacje i regenerację. Miniony tydzień Polka spędziła już na treningach w Niemczech i szykowała się do gry na kortach trawiastych. Trawa to tenisowa nawierzchnia, na której gra się najkrócej - najwyżej kilka tygodni w sezonie. Ważne jest tu zdobywane z wiekiem i liczbą meczów doświadczenie. Czasami trudno to wszystko pogodzić. W tym roku przed wielkoszlemowym Wimbledonem Świątek ma w planach jeden start kontrolny. W poprzednim roku pojechała do Londynu jedynie po serii treningów.

Tym razem sprawdzi swoje możliwości na turnieju w Bad Homburg, a jej pierwszą rywalką - już dziś późnym popołudniem - będzie Tatjana Maria.

Niemka jeszcze wczoraj we Włoszech w miejscowości Gaiba rozgrywała finał tenisowego challengera. Przegrała w nim w trzech setach z Amerykanką Ashlyn Krueger (108. WTA). Dziś ma wyjść na kort po północnej stronie Alp w Bad Homburg.  

Czasu jest jednak sporo, bo pojedynek Polki z Niemką zamknie dziś rywalizację na tym turnieju. Dotychczas Maria nigdy nie spotkała się na korcie ze Świątek. Rywalizowała za to z naszymi innymi czołowymi zawodniczkami. Raz przegrała z Magdą Linette, a jej bilans w meczach przeciwko Magdalenie Fręch to jedno zwycięstwo i jedna porażka. Niemka rywalizowała także z Agnieszką Radwańską. W 2018 roku pokonała ją w pierwszej rundzie US Open

Niemka może nie ma spektakularnych wyników, ale od długiego czasu utrzymuje się w czołowej setce rankingu WTA, choć jej rekord to 46. lokata. W tym roku wygrała np. turniej rangi ITF w Pune w Indiach. Była także najlepsza w imprezie rangi WTA250 w Bogocie. W finale pokonała tam Amerykankę Peyton Stearns. W wyżej notowanych imprezach sukcesów brakowało. Na przykład z wielkoszlemowymi imprezami: Australian Open i French Open Niemka żegnała się już w pierwszych rundach co zresztą jest dla niej charakterystyczne. W wielkim szlemie przeważnie wypadała słabo.

Jednak przed rokiem zdarzyło się odstępstwo od tej reguły. Maria udowodniła, że potrafi grać na trawie i dotarła do półfinału Wimbledonu, a zatrzymała ją dopiero Tunezyjka Ons Jabeur. Niemka w wieku 35 lat została zresztą najstarszą półfinalistką turnieju w erze open.

Dla Tatjany Marii od lat najważniejsza nie jest tenisowa kariera, ale rodzina. Zawodniczka ma dwie córki i jak sama mówi kochającego i wspierającego męża, który jest także jej trenerem. Właśnie tenis ich połączył. Marię dużo łączy także z naszym krajem. Ojcem tenisistki jest bowiem Henryk Małek - pochodzący z Zabrza były piłkarz ręczny, który przed laty wyjechał do Niemiec. Zmarł w 2008 roku, co Maria przypłaciła depresją. Tenisistka nie mówi po polsku. Bardzo często jest pytana o to, jak łączyć tenisową karierę z macierzyństwem. Dwójka dzieci i zawodowa gra w tenisa na wysokim poziomie? Tatjana Maria udowadnia, że to możliwe.

Opracowanie: