Wiceszefowa klubu Lewicy, posłanka Magdalena Biejat zapowiedziała, że podejmie kroki prawne i złoży skargę do Komendanta Głównego Policji. Wczoraj wobec posłanki użyto gazu na demonstracji w Warszawie.

W środę w Warszawie odbył się kolejny protest, organizowany przez Ogólnopolski Strajk Kobiet, przeciwko zaostrzaniu prawa antyaborcyjnego w wyniku wyroku TK z 22 października. Demonstrantów pod siedzibą TVP na placu Powstańców Warszawy otoczył kordon policjantów, a dostęp na plac zablokowano ze wszystkich stron. Po próbie przerwania kordonu przez uczestników manifestacji policja użyła wobec nich gazu pieprzowego. Spryskane nim zostały m.in. aktywistki Strajku Kobiet Marta Lempart i Klementyna Suchanow oraz posłanka Lewicy Magdalena Biejat.

Biejat w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie podkreśliła, że środowa manifestacja przebiegała w sposób pokojowy, a demonstrujący, których policja otoczyła na placu, skandowali: "Puśćcie nas do domu", ale funkcjonariusze - jak relacjonowała - tego nie zrobili mimo interwencji posłów i posłanek.

Posłanka Lewicy relacjonowała także sam moment, kiedy została potraktowana gazem, co zostało także udokumentowane na nagraniu, które m.in. Partia Razem opublikowała w internecie. To jest koniec sytuacji, która rozpoczęła się od tego, że osoby zgromadzone na placu Powstańców Warszawy zaczęły krzyczeć, że atakują je bojówki nazistowskie - mówiła i dodała, że nie były to bojówki, a policjanci w cywilu, którzy nie legitymując się, podjęli czynności wobec legitymujących się osób.

To, co trzymam na nagraniu, to jest moja legitymacja poselska, bo próbuję w tym momencie przeprowadzić interwencję poselską i wezwać policję do tego, żeby przestała używać przemocy wobec pokojowo demonstrujących osób, żeby przestała bić je pałkami i lać gazem na oślep po oczach i wylegitymowała się - kontynuowała. W tym momencie, kiedy starałam się tę interwencję przeprowadzić, jeden z nieoznakowanych policjantów, policjantów w cywilu, strzelił mi gazem w oczy, po czym ukrył się za szpalerem umundurowanych już policjantów - dodała.

Biejat podkreślała, że na środowej demonstracji w Warszawie występowała jako posłanka i legitymowała się każdemu policjantowi, z którym wchodziła w kontakt, a przed sobą, na wysokości twarzy trzymała legitymację.

Jak zaznaczyła, "policja stosuje środki przymusu bezpośredniego, które powinny być uzasadnione i stosowane w ostateczności, ale ani jedno, ani drugie nie miało miejsca".

Jeżeli policja rzeczywiście zamierza podejmować działania, które mają zmierzać do deeskalacji sytuacji i stabilizacji państwa, to na pewno takimi działaniami nie są te, które widzieliśmy w środę na placu Powstańców - zaznaczyła.

Pytana o dalsze kroki ws. środowych wydarzeń, Biejat zapowiedziała, że "na pewno będziemy składać skargę do Komendanta Głównego Policji". Jaką ona będzie przybierała formę i co się w niej znajdzie, to na pewno podamy do publicznej wiadomości - dodała.

W jej ocenie, jest to wyraz "ewidentnie szerszej polityki tego rządu, szerszej polityki Jarosława Kaczyńskiego, który jako wicepremier ds. bezpieczeństwa od samego początku tego konfliktu nawołuje do przemocy i to, co doprowadziło do tego, że ja, ale również wiele innych osób, które tam były, dostały gazem po oczach, to był najlepszy przykład tego, do czego takie słowa prowadzą".

Rzecznik rządu: Jeśli posłanka ma zastrzeżenia, niech je złoży

Do sprawy Biejat odniósł się wcześniej m.in. rzecznik rządu Piotr Müller, który przyznał, że nagranie z posłanką Lewicy widział w internecie. Jeżeli osoba ma zastrzeżenia co do działań policji, może złożyć stosowne zastrzeżenia i w tej chwili policja to wyjaśni - powiedział.

Nie znam tej sytuacji konkretnej z panią posłanką, widziałem jeden film, natomiast nauczyłem się jako rzecznik prasowy rządu, żeby nie komentować sytuacji, gdzie jest tylko jednostronna i nie ma czasu na wyjaśnienie tej sytuacji - podkreślił.

Z kolei szef Komitetu Wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski, który był w czwartek gościem Radia Plus, ocenił, że sprawa potraktowania posłanki Biejat gazem pieprzowym powinna zostać wyjaśniona w ramach procedur wewnętrznych policji.