Dziennikarze zadający Tomaszowi Fornalowi tytułowe pytanie, najczęściej słyszą: o roli zawodnika w zespole decyduje trener. To chyba już automatyczna i zaprogramowana w głowie Tomasza Fornala odpowiedź. Natomiast pytanie jest zasadne i wraca po każdym doskonałym meczu w wykonaniu tego przyjmującego. We wtorkowym starciu z USA wejście na boisko Fornala zdecydowanie pozytywnie wpłynęło na grę biało-czerwonych. Zatem: czy Tomasz Fornal powinien grać w pierwszym składzie? Okazuje się, że odpowiedź wcale nie jest taka oczywista.

Spójrzmy na statystyki zbiorcze z wtorkowego meczu. Fornal pojawił się na boisku w drugim secie, ale na krótko. Nieco więcej zagrał w trzecim, a w czwartym oglądaliśmy go od pierwszej piłki. Co mówią nam statystyki?

W meczu z USA Tomasz Fornal miał okazję wykonać 12 ataków: siedem z nich to były ataki punktowe, co daje 58 proc. skuteczności. Na tej pozycji to sporo. Aleksander Śliwka, którego Fornal na boisku zastąpił, może pochwalić się skutecznością na poziomie 31 proc. Z przyjmujących od Fornala skuteczniejszy był tylko Kamil Semeniuk.

Statystyki uzupełnia siedem zagrywek Fornala, z czego dwie były nieudane. W przyjęciu skuteczność jednak poniżej przeciętnej. 33 proc. przyjętych piłek, w tym 25 proc. przyjęcia perfekcyjnego. Fornal nie popełnił jednak ani jednego błędu, natomiast jego poprzednik takich błędów popełnił aż cztery!

Skoro statystyki pokazują jasno, że Fornal zagrał dobry mecz i był lepszy od człowieka, którego zastąpił, to czy nie powinien jednak występować w pierwszym składzie?

Taka moja rola

Zaraz po meczu dziennikarze pytali o to samego zawodnika:

Taka moja rola w drużynie. Trochę się już do niej przyzwyczaiłem i w jakimś stopniu mi się ona podoba. Każdy z nas, który jest w czternastoosobowej kadrze, chciałby wychodzić w pierwszym składzie, ale jednak coś ma w sobie ta rola, że wchodzisz z kwadratu i możesz pomóc drużynie - mówił po meczu z USA Tomasz Fornal.

Rzeczywiście Fornal zbyt wielu meczów w podstawowej szóstce nie zaczynał. Sam przyznaje, że trudno powiedzieć mu, która rola jest lepsza. Na uznanie zasługuje jednak mentalna siła tego wciąż młodego siatkarza, który potrafi wejść w ważnym momencie meczu w końcówce seta i zagrać dobry fragment spotkania.

Kiedy wchodzisz przy wyniku 0:1 i przy w miarę wyrównanej końcówce, to nie masz miejsca na błąd. Nie czuję zatem wcale mniejszej presji - mówił po meczu Fornal.

Komfort trenera

Trzymanie Tomasza Fornala w kwadracie dla rezerwowych ma kolejne plusy; w tym przypadku dla trenera. Nikola Grbić podczas tegorocznej Ligi Narodów sprawdzał już opcję z Fornalem wchodzącym jako czarny koń. Wielokrotnie ta opcja się sprawdzała. Po wejściu tego zawodnika na boisko, przynajmniej jeden element gry naszej reprezentacji polepszał się. Najczęściej były to zagrywka lub atak, bo Fornal najwięcej wartości daje w ofensywie.

To zapewne daje Grbiciowi taktyczny i psychiczny komfort. Trener wie, że jeśli słabszy mecz zagra Aleksander Śliwka albo Kamil Semeniuk, to gdzieś tam za jego plecami przygotowany do gry jest pewniak. Wejście Fornala weszło już do taktyki naszego zespołu na stałe, tak jak podwójna zmiana rozgrywającego i atakującego pod koniec każdego seta.

Opracowanie: