W zatapianym Sandomierzu najważniejszym zadaniem na najbliższe godziny jest zbudowanie opaski uszczelniającej wał przeciwpowodziowy i uratowanie huty szkła. Wieczorem Wisła przerwała wał w dzielnicy Koćmierzów i wdziera się do prawobrzeżnej części miasta.

Większość ulic w tym rejonie Sandomierza była podtopiona już od trzech dni. Zostały zalane wodą z Trześniówki, dopływu Wisły. Teraz wysiłek mieszkańców skupia się na uratowaniu huty szkła. Mamy jeden najsłabszy punkt i cały czas sukcesywnie podchodzi tam woda. Dokładamy tam worki, żeby to docisnąć - mówili naszemu reporterowi pracujący na wałach.

Rano z kierownictwem huty, która jest największym zakładem w Sandomierzu, i ratownikami spotkał się premier Donald Tusk. Zwrócił wówczas uwagę, że wielu pracowników przedsiębiorstwa straciło już domy, a teraz mogą też stracić miejsca pracy. Trzeba zrobić wszystko, żeby tu woda nie weszła. Każdy chce ten zakład ratować - mówił szef rządu.

Okolice mostu na Wiśle w Sandomierzu przypominają wojenny przyczółek. Roi się tam od wozów straży pożarnej i policji, koparek i spychaczy, a po wielkim rozlewisku pływają łodzie.

Od wczorajszego popołudnia przez megafony informowano mieszkańców Sandomierza o zagrożeniu i możliwości ewakuacji. Skorzystało z niej jednak tylko kilkanaście osób. Ci, którzy teraz decydują się na opuszczenie zagrożonych domów, mogą kontaktować się ze sztabem powodziowym. Do ich dyspozycji jest autobus, którym zostaną przewiezieni do miejsc noclegowych, przygotowanych w sandomierskich szkołach. Z kolei osobom, które nie opuściły domów, służby dostarczają wodę, suchy prowiant i środki czystości.

Walka z wielką wodą trwa jednak w całym województwie świętokrzyskim. Ratownicy usuwają podsiąki na wałach wiślanych w powiatach buskim i staszowskim. W czwartek woda ponownie wdarła się również na wcześniej zalane tereny - m. in. w gminach Łubnice i Połaniec. Alarm powodziowy obowiązuje także w gminach położonych wzdłuż Wisły w powiecie opatowskim. Trwa tam monitoring wałów.