Pracodawca nie ma prawa żądać, by strażak-ochotnik brał urlop na czas trwania akcji przeciwpowodziowej. Takie informacje w Państwowej Inspekcji Pracy zdobył nasz reporter. Gdy strażak-ochotnik rusza do akcji ratunkowej, jego nieobecność w pracy zostaje zgodnie z kodeksem usprawiedliwiona.

Za te dni strażakowi nie należy się pensja, ale może on starać się o tzw. ekwiwalent w swojej gminie. Jego maksymalna stawka, którą może ustalić gmina, to 18 zł za każdą godzinę pracy strażaka - ochotnika - poinformowano nas w Głównym Inspektoracie Pracy. Tym samym GIP sprostował informację, której udzielił nam wcześniej, że maksymalna stawka wynosi 18 zł za każdy dzień pracy strażaka.

Usprawiedliwiona będzie także nieobecność po akcji, przeznaczona na odpoczynek. Pod warunkiem, że właściwa jednostka, która prowadzi akcję ratowniczą, wskaże, że takie dni są konieczne - tłumaczy Michał Kibil z Inspekcji Pracy.

Strażak-ochotnik powinien przedstawić swojemu pracodawcy potwierdzenie, np. ze sztabu kryzysowego, że w określonym terminie brał udział w akcji ratunkowej. Następnie, z potwierdzeniem nieobecności od pracodawcy, złożyć wniosek o wypłacenie ekwiwalentu w swojej gminie. W razie jakichkolwiek kłopotów z pracodawcą, zawsze można poprosić o pomoc okręgowy Inspektorat Pracy.