Biegaczki Norwegii zwyciężyły w sztafecie 4x5 km na mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym w Oslo. Drugie miejsce zajęły Szwedki, a trzecie Finki. Ewelina Marcisz, Justyna Kowalczyk, Paulina Maciuszek i Agnieszka Szymańczyk były w stawce 12 sztafet ósme.

Rywalizacja w biegu rozstawnym 4x5 km, w którym dwie zawodniczki biegły techniką klasyczną, a dwie - dowolną, przekształciły się w mistrzostwa Skandynawii. Wygrały mistrzynie olimpijskie z Vancouver - Norweżki, dystansując o 36,1 s Szwedki i o 59,8 Finki.

Polki, głównie dzięki znakomitej postawie biegnącej na drugiej zmianie Kowalczyk, zdołały wyprzedzić sztafety USA, Japonii, Kazachstanu, Ukrainy, Francji i Kanady. Liderka sztafety uzyskała najlepszy czas - 13.34,7 i wyprowadziła biało-czerwoną sztafetę z 13. na czwarte miejsce.

Po pierwszej zmianie na czele znajdowały się Włoszki, bowiem znakomicie spisała się Marianna Longa. Norweżki były czwarte, ale strata była minimalna - 10,9.

Na drugiej zmianie, dzięki dobrej postawie Therese Johaug, sztafeta gospodarzy objęła prowadzenie, a później już tylko stopniowo powiększała przewagę.

Na deser norwescy szkoleniowcy zostawili największą gwiazdę zawodów w Holmenkollen - Marit Bjoergen wyruszając na trasę miała komfortową sytuację, bo Finki traciły ponad pół minuty. Norweżka spokojnie pobiegła po czwarty złoty medale w tegorocznych MŚ, a za jej plecami Charlotte Kalla wyprzedziła Kristę Lahteenmaki i zapewniła Szwedkom srebrny medal.

Agnieszka Szymańczak minęła linię mety ósma. Dwa lata temu w MŚ w Libercu biało-czerwone zajęły szóste miejsce, ale wtedy - oprócz Kowalczyk i Maciuszek - biegły Sylwia Jaśkowiec i Kornelia Marek. Pierwsza z nich nie występuje w tym sezonie z powodu wypadku, a druga po igrzyskach w Vancouver została zdyskwalifikowana za stosowanie dopingu.