Pod znakiem popisów strzeleckich piłkarzy Niemiec i Argentyny oraz poważnych błędów sędziów upłynęła niedziela na mistrzostwach świata w RPA. Kibice zobaczyli dwa emocjonujące i stojące na dobrym poziomie mecze. Jednak po latach zamiast świetnej gry Niemca Thomasa Müllera w spotkaniu z Anglią czy pięknego gola Argentyńczyka Carlosa Teveza w meczu z Meksykiem wspominać będziemy raczej… pomyłki arbitrów.

Niemcy rozpoczęły mecz z Anglią w wielkim stylu - już po 32 minutach oraz golach urodzonych w Polsce Miroslava Klosego (12. w historii na mundialu) i Lukasa Podolskiego prowadziły 2:0. Kontaktowego gola zdobył Matthew Upson, a chwilę później pięknym uderzeniem popisał się Frank Lampard. Piłka między dwoma odbiciami od poprzeczki o pół metra przekroczyła linię bramkową, zanim wyszła w pole. Urugwajczyk Jorge Larrionda nie przerwał jednak gry, a jego asystent również nie zasygnalizował gola. Sprawa była na tyle oczywista, że po meczu nawet sekretarz generalny FIFA Jerome Valcke mówił o błędzie sędziego.

W drugiej połowie Anglicy rzucili się do ataku, ale dwukrotnie zostali skarceni przez wschodzącą gwiazdę niemieckiego futbolu Thomasa Müllera, który wykończył kontrataki.

W obu obozach panowały po spotkaniu zupełnie odmienne nastroje. Selekcjoner Niemców Joachim Loew chwalił swój młody zespół "za wielki mecz i wspaniały wynik", podkreślając, że miło było patrzeć na jego grę. Z kolei prowadzący Anglików Włoch Fabio Capello trzymał się wersji, że to błąd sędziego zaważył na porażce jego drużyny.

Brytyjskie media donosiły o "druzgocącej porażce" i "narodowej żałobie", z kolei w Niemczech dominowały nastroje euforyczne: "Müller odstrzelił Anglię", "rywal zdeklasowany", "Dzięki chłopcy!".

Mecz w RPA był drugim tak kontrowersyjnym momentem w historii potyczek obu zespołów w mistrzostwach świata. W 1966 roku w finale mundialu w Londynie po strzale Geoffa Hursta szwajcarski sędzia Gottfried Dienst uznał wątpliwą bramkę dla gospodarzy. "Zemsta za Wembley" - podkreślały tuż po meczu niemieckie media.

Ćwierćfinałowego rywala Niemców wyłonił wieczorny mecz Argentyny z Meksykiem. Pierwszy gol dla ekipy Diego Maradony padł ze spalonego, co umknęło uwadze włoskiego arbitra Roberto Rosettiego i jednego z jego asystentów, mimo że już po akcji i po protestach Meksykanów obaj długo się ze sobą konsultowali.

Skończyło się na 3:1 dla Albicelestes, z pięknym - drugim w tym spotkaniu - golem Teveza. Czwartą bramkę na boiskach RPA zdobył Gonzalo Higuain i jest najbliżej tytułu króla strzelców. Ciągle bez trafienia w mundialu pozostaje natomiast Lionel Messi.