Pilot Tu-154, gdy zorientował się, że jest za nisko, próbował poderwać maszynę - ujawnia "Dziennik Gazeta Prawna". Ale do uzyskania pełnej mocy potrzeba w tym modelu samolotu około 10 sekund. Według wskazań polskiej, tzw. czarnej skrzynki, do których dotarła gazeta, zabrakło około 5 sekund, by samolot z pełną mocą poderwał się wyżej. Jednak te 5 sekund oznaczało aż 400 metrów lotu.

Dane odczytano już dwa tygodnie temu. Nie ma w nich żadnych rewelacji, o jakich próbowano spekulować w niektórych mediach.

Godzina 8:41:02 polskiego czasu - dokładnie w tym momencie ogon samolotu, czyli statecznik pionowy z silnikami, odpadł od maszyny. Półtorej sekundy później rozpędzony do prędkości około 290 km/h i obrócony o 180 stopni Tu-154 M uderzył dachem o ziemię. Przednia część samolotu, kokpit, salonka prezydencka i saloniki VIP -ów zostały rozerwane pod wpływem siły uderzenia. Druga część maszyny została zgnieciona pod ciężarem tzw. centropłatu. Systemy maszyny przestały działać o 8:41:04 - to czas katastrofy. Dane, które zostały odczytane z polskiego rejestratora ATM-QAR (czarna skrzynka to nazwa umowna), nie dają odpowiedzi na najważniejsze pytanie: dlaczego piloci podjęli decyzję o lądowaniu we mgle?