Polska gospodarka utknęła w zatorach płatniczych, a to grozi falą bankructw - ostrzega "Dziennik Gazeta Prawna". W samym budownictwie zaległe płatności wzrosły w ostatnich dwóch latach prawie dwukrotnie, a dokładnie o 95 procent. Powód jest prosty: zamiast brać kosztowny i czasem trudny do uzyskania kredyt, wykorzystuje się środki należne innym kontrahentom. Ci z kolei działają w myśl zasady: nam nie zapłacili, to i my nie jesteśmy w stanie zapłacić…

I tak powstaje łańcuszek przedsiębiorstw bogatych jedynie na papierze. Bo teoretycznie, zgodnie z umowami i fakturami, mają dużo pieniędzy, których jednak faktycznie dotąd nie otrzymały. Niestety dla wielu z nich nadchodzi krytyczny moment, gdy nie są w stanie płacić bieżących zobowiązań z powodu braku środków na rachunku.

W ciągu trzech kwartałów tego roku upadło prawie tysiąc firm, czyli o 7 procent więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Co więcej, pesymistyczne szacunki mówią, że w czwartym kwartale bankructwo może ogłosić nawet 900 kolejnych podmiotów gospodarczych. Prognozy na przyszły rok są równie złe: upaść może nawet ponad 2 tysiące firm.

Zatory płatnicze zaczynają się od dużych przedsiębiorstw, ale najbardziej dotykają małe podmioty, zatrudniające do 50 pracowników. Właśnie te niewielkie firmy stanowią blisko 70 procent wszystkich, narzekających na kłopoty finansowe, a przecież wytwarzają ogółem ponad 60 procent PKB - podkreśla "Dziennik Gazeta Prawna".