Należąca do Ryszarda Sobiesiaka spółka dostała zielone światło dla budowy wyciągu w Karpaczu. Samorządowe Kolegium Odwoławcze zbadało właśnie decyzję miasta zezwalającą na rozpoczęcie prac. Nie doszukano się żadnych uchybień, a to oznacza, że budowa wyciągu krzesełkowego w Białym Jarze może ruszyć w każdej chwili.

Największym przeciwnikiem budowy nowego kompleksu narciarskiego były Miejskie Koleje Linowe i Stowarzyszenie Ochrony Krajobrazu i Architektury Sudeckiej w Karpaczu. Te pierwsze zarządzają wyciągiem na Małą Kopę, który znajduje się kilkadziesiąt metrów od wylotu Białego Jaru. W swojej skardze MKL przekonywały, że na terenach, o które starał się Sobiesiak, znajduje się ujęcie wody i urządzenia do naśnieżania stoku. Przeciwni budowie nowego wyciągu byli też ekolodzy, ale po zapewnieniach miasta o objęciu ochroną gatunków, które żyją w pobliżu planowanej inwestycji, sami wycofali swój sprzeciw.

Starania spółki Winterpol, której prezesem jest Ryszard Sobiesiak, o pozwolenie na budowę trwają już prawie 10 lat. Tereny, na których ma powstać wyciąg, należą do Lasów Państwowych. W staraniach o dzierżawę Sobiesiaka wspierały władze Karpacza - przesłały nawet do właściciela ziemi list z rekomendacją. Pierwsza decyzja środowiskowa wydana przez burmistrza Karpacza została jednak uchylona przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze ze względu na niespełnienie wszystkich wymogów formalnych.

Według nieoficjalnych informacji, ta "przychylność" lokalnych władz miała skłonić agentów rządowych tropiących korupcję do bliższego zainteresowania się działaniami i znajomościami Ryszarda Sobiesiaka. To z kolei doprowadziło do ujawnienia tzw. afery hazardowej, w którą zamieszani mieli być biznesmen i czołowi politycy. Przy okazji na jaw wyszły także nieprawidłowości przy budowie innego wyciągu należącego do Winterpolu - w Zieleńcu. Tam - jak wynika z ustaleń prowadzącej śledztwo prokuratury we Wrocławiu - biznesmen mógł liczyć na wsparcie polityków zarówno lokalnych, jak i czołowych przedstawicieli partii rządzącej.